|
I choć w ten jeden dzień, w dzień moich szesnastych urodzin chciałabym dostać od Ciebie jakąkolwiek wiadomość. Czy to tak dużo?
|
|
|
Nienawidzę ludzi za każde kłamstwo, które musiałem połknąć, żeby teraz nim rzygać. /Bisz
|
|
|
Wiem, że ból ma więcej imion niż jedno i musisz go oswoić, kiedy zostajesz sam. /Bisz
|
|
|
Nie ma co wychodzić z kina, póki trwa seans.. /Zeus
|
|
|
Dziś nie wiem sam, czy kiedyś będę szczęśliwy, czy zdechnę smutny. /Zeus
|
|
|
To siedzi we mnie gdzieś, czemu lubię przytknąć do skroni swoje palce imitując ich kształtem kształt broni? /Zeus
|
|
|
Nie umiem znaleźć w sobie światła, nawet w świetle dnia. /Zeus
|
|
|
Nie chcę odwiedzin, chyba, że masz dla mnie lek na receptę. Biorę te, które mam, ale zdają się lecieć w próżnię. Ile trzeba tego zeżreć, żeby nie chcieć umrzeć? /Zeus
|
|
|
Wszystko się wali prócz tej ściany przede mną. /Zeus
|
|
|
"mam wrażenie, że Cię tracę"-powiedział smutnie. "mnie? coś Ty. przecież wiesz,że będę przy Tobie zawsze"-wyjaśniłam. usiadł obok mnie, patrząc mi w oczy. "to nie chodzi o to. Ty mi znikasz, z dnia na dzień jest Cię coraz mniej..coraz mniej uśmiechu, coraz mniej wiary, coraz mniej nadziei..coraz mniej Ciebie...a to mnie dobija" - powiedział, trzymając moją dłoń. zaśmiałam się sztucznie. "a gdzież tam, jestem tu, cały czas" - powiedziałam, całując Go w policzek, i wychodząc do kuchni pod pretekstem zrobienia herbaty, tylko po to by nie zobaczył moich łez, które pojawiły się w oczach, bo uderzył we mnie prawdą, którą tak bardzo próbowałam przed Nim ukryć. || kissmyshoes
|
|
|
i chyba powoli zaczynam sobie nie radzić. wszystko uderza we mnie ze zdwojoną siłą. walczę o wszystko - o zdrowie, o miłość, o przyjaźń, i życie. i ta walka jest tak bardzo męcząca. ten trwający wyścig zdaje się nie mieć mety a ja powoli wysiadam, odpadam. to nie na moje siły, to powoli doprowadza mnie do ruiny... || kissmyshoes
|
|
|
|