|
Jesteś dla mnie ważny, cholernie ważny. Nie jesteś przypadkową osobą. Słowa może są dla Ciebie nie wystarczające, ale właśnie te wszystkie słowa - Twoje słowa, podtrzymywały mnie podczas upadków. Motywowały, podnosiły na duchu i pozwalały brnąć dalej. Gdy nie miałam ochoty żyć, wtedy Ty mi pomagałeś. Tak zwyczajnie, rozmową, świadomością, że się martwisz, że obchodzi Cię mój los, to co się dzieje. Dzięki tobie jestem tym kim jestem. Pomogłeś mi wrócić do dawnej siebie, pomogłeś mi odnaleźć swoją dawną osobowość i człowieczeństwo które utraciłam. Jesteś dla mnie kimś. Może poniekąd i powietrzem, wiesz dlaczego? bo bez powietrza nie możemy żyć. I zawdzięczam Ci wszystko, dosłownie wszystko. Ta siła którą w sobie skumulowałam tak naprawdę jest pożyczona od Ciebie. I Nie wiem jakby wyglądało moje życie, gdybyś w nim nie zagościł. Byłeś, gdy nie było nikogo innego, gdy nikt inny nie podał mi pomocnej dłoni. Więc.. Bądź, bo wszystko inne przysparza bólu. Bądź i nie odchodź.
|
|
|
Nie krzycz. Wiesz jak wiele mnie kosztowało wydanie Cię policji. Nie płacz, kocham Cię, pamiętaj. Przekroczyłeś granice. Obudziła się w Tobie długo skrywana bestia, którą musiałam powstrzymać. Zbyt wiele krzywd wyrządziłeś, wtargnąłeś na zły teren. Chciałeś naruszyć czyjeś życie i pozbawić moich bliskich wartościowych przedmiotów. Nie mogłam pozwolić na to byś ich dotykał i ranił. Kim by wtedy była? Potrzebujesz odwyku, przesiedzenia tego ciężkiego okresu w celi. Potrzebujesz trzeźwego spojrzenia na sytuację i dogłębnej analizy popełnionych błędów. Póki jesteś pod wpływem - Nie rozumiesz do czego doprowadziłeś. Nie rozumiesz jak bardzo nagiąłeś prawo. Zmieniłeś się w tyrana, który w tamtej chwili potrafiłby nawet zabić. Wtedy widziałam jedynie gniew, nienawiść, furię. Nie jestem pewna, czy byłeś chociaż świadom tego kto przed Tobą stoi. Kurwa, czy Ty jesteś świadom czegokolwiek - Czy chociaż w minimalnym stopniu pojmujesz do czego doprowadziłeś i jak bardzo zabłądziłeś?
|
|
|
- Boli Cię to, nie mów, że nie. - Rzucił pełen zadowolenia i dumy z siebie. Gdzie ja miałam oczy, by zadawać się z takim człowiekiem. Jak mogłam sądzić, że moje serce mogłoby być u niego bezpieczne.
- Wiesz kotku, problem polega na tym, że masz zbyt wysokie mniemanie o sobie. Nie boli mnie to co mi zrobiłeś, boli mnie to co zrobiłeś sobie i swojej rodzinie. Co zrobiłeś swojej mamie, która zapłakana dzwoniła do mnie i bała się zostać sama w domu. Siostrze, która choć mnie nie toleruje sama zgłosiła sie do mnie z prośbą o pomoc i danie Ci kolejnej szansy. Sobie. Powiedz mi, co Ty zrobiłeś sobie? Potrafisz z tym żyć? Potrafisz spojrzeć w lustro i powiedzieć szczerze, że nie żałujesz spieprzenia sobie życia i przekreślenia naszej wspólnej przyszłości? Powiesz mi wprost, że nigdy mnie nie kochałeś? Nie powiesz. Choć jesteś żałosnym dupkiem to z namiastką uczuć, bo chwilami widziałam w Tobie miłość. Głęboką, szczera, czystą. Miłość którą mnie darzyłeś i mimo zaprzeczeń, nadal darzysz.
|
|
|
Wyprowadzili Cię w kajdankach, ledwo stałeś na nogach, nawet nie miałes odwagi spojrzeć mi w oczy, ten ostatni raz. Wezwali mnie na przesłuchanie, powiedziałam wszystko, nie wahałam się, później pozwolili mi z Tobą porozmawiać. Powiedz mi.. Gdzie nauczyłeś się tak wspaniale grać? Aktor idealny. Taka perfekcyjna gra pozoru. Zabawne, prawie dałam się nabrać. Spoglądasz na mnie. W Twoich oczach jest szał, obłęd. Jesteś na głodzie, widzę to. Ty nie żałujesz tego co zrobiłeś. Mi i sobie. Nie żałujesz tego kim jesteś i kim się stałeś. Jesteś wręcz dumny ze swojego uzależnienia, którego nie chcesz się wyzbyć. Wiesz, jeśli wyciągnąłbyś dłoń w moją stronę - Uścisnęłabym ją i zaoferowała pomoc, ale jak to zrobić skoro Ty wcale jej nie chcesz. Jak mam rozświetlić Twoją szarą duszę, jeśli w Twoim sercu zagościły jedynie narkotyki. Spójrz na mnie i zapamiętaj tą twarz. Widzieliśmy się ostatni raz. Nie ma miejsca na sentymenty.
|
|
|
Spoglądam na Ciebie i nie widzę już nikogo. Nie widzę tego człowieka za którego oddałabym swoje życie. W twoich oczach pojawiła się pustka, stałeś się obcym człowiekiem. Nie ma już miejsca na miłość, zamieniłeś ją na narkotyki. Nie czuję strachu, wiesz? Jestem spokojna, wiedziałam, że to nie ma prawa bytu, podświadomie byłam na to przygotowana choć głośno o tym nie mówiłam. W moim sercu nie ma miejsca na uczucia, zwłaszcza względem Ciebie, ale nie martwię sie o to. Samotność jest mi pisana a ona jest moim sprzymierzeńcem, z którym nigdy nie zerwę paktu pokoju. Widzisz Skarbie, jesteś małym karaluchem, nic nie wartym tworem, którego uważałam za ideał, ale wiesz co? Przejrzałam Cię juz dawno, ale czekałam na moment w którym ujawnisz swoje prawdziwe oblicze. Nie myliłam się, intuicja wciąż nie zawodzi.
|
|
|
Widzę Cię Aniołku. Wszędzie. Nieważne gdzie jestem, Ty podążasz za mną tak jak obiecałaś. Czuwasz, cichutko i subtelnie. Doglądasz moich błędów. Podaj mi dłoń i usiądź ze mną wśród tych wspaniałych drzew. Są silne, dlatego tak bardzo lubię się nimi otaczać. Ja jedna, słaba istota w samym środku terroru i potęgi. Cii. Słyszysz ptaki? Lubiłaś zabierać mnie do lasu i nasłuchiwać ich śpiewu. Chcesz papierosa? to mój ostatni. Zaciągnij się dymem i porzuć wraz ze mną wszystkie negatywne myśli. Tego wieczoru, tej nocy jesteśmy tylko my, papierosy i whisky. My i nasza miłość, przyjaźń, nasze wspomnienia, emocje, uczucia, więzy. My przeciwko światu a może nie? Może to tylko kolejna wyimaginowana postura Twojej kruchej osoby? Może tęsknota znowu spotęgowała się do tego stopnia, że poddała się obłędowi, który pogrywa na wyniszczonej psychice? Nieważne. Dla mnie zawsze będziesz żywa, bo mam Cię w sercu. Kocham Cię, mała.
|
|
|
Minęły moje urodziny. Nie, nie były najlepsze. Śmiałam się, piłam, dziękowałam za masę nieszczerych życzeń i garstkę prawdziwych. Dziękowałam za prezenty i obecność tych kilku osób. Rozpaliłam ognisko, zrobiłam zapas papierosów i wpatrując się w płomień.. Umarłam. Umarłam bo nie było najważniejszych osób. Trzymałam w prawej ręce zapalonego szluga,w lewej butelkę wódki, którą popijałam z gwinta. Dostałam wspomnieniami po mordzie i zauważyła to tylko jedna osoba z tego grona. Zauważył jak w ciągu chwili rozerwało się moje serce a policzki stały się mokre. Widział jak pragne obecności ludzi, których już nigdy nie będę mogla przytulić i powiedzieć, że ich kocham. Ludzi, którzy ustanowili sens mojej egzystencji. Ludzi, którzy odeszli bezpowrotnie pozostawiając jedynie pustkę, wspomnienia, które mnie zabijają, poczucie winy i wiecznie krwawiącą ranę na sercu. Przez całą noc nie zabierałam wzroku z palącego się ogniska. Całą noc cicho krwawiłam i cicho umierałam.
|
|
|
Kocham nocne spacery. W obcym mieście, w obcym kraju, wśród ludzi, którzy mnie z góry nie osądzają. Tutaj jestem nikim.Tylko kolejnym przechodniem, nie wyróżniającym się z tłumu. To tutaj jest najpiękniejsze. Tolerancja przy zawieraniu znajomości. Nie liczy się to jakiej jesteś wiary, jak się ubierasz, czy masz tatuaż lub kolczyki na twarzy. Nie liczy się nic prócz serca. Ludzie nie są tak płytcy jak Polacy. Ci ludzie są odpowiedzialni za własne słowa i czyny, ostrożnie stawiają każdy krok a gdy dostrzegą smutną lub zagubioną osobę - Biegną z pomocą, nie zastanawiając się nad tym czy wcześniej gdzieś się minęli. Nie liczy się czy ma nadwagę czy wręcz widać jej kości. Nieważne czy jest hetero czy homo, nie moi drodzy. To nie ma za granicą najmniejszego znaczenia i to jest cudowne. Ta atmosfera i akceptacja. bezinteresowność i nie użalanie sie nad sobą - Pełen optymizm i chęć niesienia pomocy nieznajomemu. To coś czego w Polsce nie można na co dzień doświadczyć. Tutaj nie ma iluzji.
|
|
|
Jeśli zniknę.. Nie szukaj mnie. Nie płacz w poduszkę. Nie przesiaduj godzinami w miejscach w którym wspólnie bywaliśmy. Nie odczuwaj strachu i lęki. Nie przerywaj pracy - Tak bardzo ją kochasz. Nie porzucaj marzeń - Będą wciąż realne. Nie rezygnuj ze szczęścia - Wciąż będzie uchwytne. Nie krzycz na całe miasto - Pomimo tylu ludzi, nikt Cię nie usłyszy. Nie upadaj na kolana i nie błagaj Boga o mój powrót - Jego nie ma, więc Cię nie wysłucha. Nie zmieniaj zamka w drzwiach - Może wrócę. Nie pisz listów, które będziesz chował do szafy - to spotęguje tęsknotę. Nie żałuj - Nie jesteś mi obojętny. Nie popadaj w uzależnienia - Przeze mnie nie warto. Nie spisuj na straty innych kobiet - Jest wiele wspaniałych. Nie wyprowadzaj się - Będę twoim Aniołem Stróżem. Nie zamykaj okien - Może kiedyś cichutko się zakradnę i położę obok Ciebie by złożyć pocałunek na Twoim czole.
|
|
|
Może to prawda, że się boję. Może boję się miłości, może boje się każdego zbliżenia z nim. Jednak bardziej boje się pustki, którą dostrzegam za każdym razem gdy spoglądam w lustro. W moich źrenicach nie ma nic. Nie ma uczucia, nie ma zaangażowania, jest ta pierdolona obojętność, która po raz kolejny przytwierdza mnie do gruntu. Świat kłamstw. Żyję w wyimaginowanym świecie, w którym osoby martwe, dla mnie wciąż tętnią życiem. Żyję w brutalnym świecie, odpychając realia, które zabijają we mnie to co najlepsze. Krwawię czarną magmą, która spływa po moim ciele. Blednę w oczach innych, zanikam. Odpalam papierosa i tylko wtedy prawdziwie się uśmiecham, bo czuję ulgę, spokój. Piję kawę i odsuwam lęk, odsuwam stres i wspomnienia - Chyba nawet człowieczeństwo. Tracę siebie, wiem. Którą z dróg mam wybrać? Znowu nie wiem.
|
|
|
|