 |
|
Skoro nie można się cofnąć, trzeba znaleźć najlepszy sposób, by pójść naprzód.
|
|
 |
|
Mogłabym rozliczyć każdego z was za gwałt na emocjach, albo obrócić to w żart i ukryć rozpacz.
|
|
 |
|
Była piękna i samotna jak blat fortepianu, postawiła w róg dywanu wazon pełen tulipanów. Nieświadoma dokąd niesie prąd szarego oceanu, tu gdzie kwiaty są z hebanu, a owoce są z metalu, drzewa rosną bez konarów, a miłość ma formę żalu, od Meksyku do Nepalu, czas zależy od zegarów. Oddanych jest może paru, siano albo szkło ekranu, odebrała ten telefon nalewając wodę z kranu.
|
|
 |
|
Zawsze trzeba pamiętać kto był, gdy większości nie było.
|
|
 |
|
I'd build myself up,
And fly around in circles,
Wait then as my heart drops,
and my back begins to tingle
finally could this be it.
|
|
 |
|
Wiele się zmieniło, gdy tak w przeszłość patrzę.
|
|
 |
|
Naprawiam co zepsułam. Odnajduję co zgubiłam.
|
|
 |
|
Dwóch za dwieście, ruch na mieście, ciemne przejście na śródmieście, a na wjeździe rano jeszcze obrys kredy.
|
|
 |
|
Tu w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiednim czasie ślepy malarz ciągnie kreskę, jakby pędzlem na obrazie. Póki na sztaludze płótna jego twarz ma wiele imion nie mam złudzeń, że od jutra, rzeka musi dalej płynąć.
|
|
 |
|
Podziurawiona architektura, jak z bajki która uśpiła czujność jak Barbituran, czarny okular, przy tej latarni akurat, skończyć może nawet niezniszczalny o kulach.
|
|
 |
|
Setki mieszkań, non stop wierzę w cud tu, zdolni do buntu, patrz, mają za głupców nas czy to ten
ustrój dla podgatunków, raj? nie mi oceniać, wolę rap, to do wolności skrót mój, stopa, clap.
|
|
 |
|
azyl znaczy luz, bity, rap, jeśli nie wiedziałeś, zdmuchnij kurz z płyty, brat.
|
|
|
|