 |
Znów wpadam w moje chore paranoje.
Te, któych tak bardzo chciałam się pozbyć.
Które, miałam nadzieję, zniknęły.
Ile jeszcze potrzebuję czasu?
|
|
 |
Znowu to robię.
Rozdrapuję stare rany.
Chora masochistka.
|
|
 |
Wczorajsza noc była moją własną, osobistą tragedią.
Taką, po której ciężko się pozbierać,
ale trzeba, bo nie jesteśmy w stanie zmienić biegu rzeczy.
|
|
 |
Jaka ciężka jest walka,
kiedy nie wierzymy w jej sens i powodzenie.
Jak ciężko wtedy znaleźć w sobie siły aby brnąć w to dalej.
Aby nie poddać się.
I nie utopić w swojej żałosności.
|
|
 |
Będzie dobrze.
Wszystko w swoim czasie.
|
|
 |
Jesteś tylko małym robaczkiem nie radzącym sobie ze swoim śmiesznym światem.
|
|
 |
Mam już dość powtarzania sobie,
że będzie dobrze.
Najchętniej zostawiłabym to wszystko i wyjechała.
Zaczęła od nowa.
Albo nie zaczynała wcale.
|
|
 |
Boję się, tak strasznie się boję.
|
|
 |
A przecież miało być lepiej.
Miało się poprawić.
To co miało być lekarstwem,
stało się trucizną.
|
|
 |
Nikt nie wierzy.
Czuję się jak kłamca.
Czy siebie też okłamuję?
|
|
 |
Któregoś dnia będę bardziej zdectydowana.
Będę wiedzieć czego chcę.
Ale jeszcze nie dziś.
Musisz mi wybaczyć i poczekać,
albo po prostu dać sobie spokój.
Nic nie dzieje się z dnia na dzień.
|
|
 |
Nocą wszystko czuje się bardziej.
|
|
|
|