![jesteś tylko bladym odbiciem dnia wczorajszego... drzwi do raju.](http://files.moblo.pl/0/7/44/av65_74428_russian_ballerina_by_halucynowa-d3euo4g.jpg) |
jesteś tylko bladym odbiciem dnia wczorajszego.../ drzwi do raju.
|
|
![czy Ty naprawdę sądzisz że to dobry pomysł by zostawić z boku naszą historię osobistą?.. drzwi do raju.](http://files.moblo.pl/0/7/44/av65_74428_russian_ballerina_by_halucynowa-d3euo4g.jpg) |
czy Ty naprawdę sądzisz, że to dobry pomysł,
by zostawić z boku naszą historię osobistą?../drzwi do raju.
|
|
![Znów się zastanawiam jak Ci teraz idzie w życiu ale nie chcę już wracać i mam nadzieję że nie oszukuję sama siebie.](http://files.moblo.pl/0/4/15/av65_41504_zakochane-misie-obraz-drewno-serce-decoupage.jpg) |
|
Znów się zastanawiam jak Ci teraz idzie w życiu, ale nie chcę już wracać i mam nadzieję że nie oszukuję sama siebie.
|
|
![zaglądam pod łóżko i za szafę. sprawdzam wszystkie szuflady i półki. tam też nie ma. odsuwam meble na nic. nie ukryło się też między ubraniami w korytarzu i w żadnej z filiżanek. podnoszę dywan ale tam również pusto. lodówka zamrażarka schowek. i tam nic nie ma. zaglądam nawet przez okno i pod poduszkę. nic. gdzie ja znów je posiałam ? moje szczęście tak bardzo lubi się gubić. ah nie... zapomniałam. przecież zabrałeś je ze sobą. nieswiadomosc](http://files.moblo.pl/0/7/21/av65_72113_66721_314143118700410_1706519564_n.jpg) |
zaglądam pod łóżko i za szafę. sprawdzam wszystkie szuflady i półki. tam też nie ma. odsuwam meble, na nic. nie ukryło się też między ubraniami w korytarzu i w żadnej z filiżanek. podnoszę dywan, ale tam również pusto. lodówka, zamrażarka, schowek. i tam nic nie ma. zaglądam nawet przez okno i pod poduszkę. nic. gdzie ja znów je posiałam ? moje szczęście tak bardzo lubi się gubić. ah, nie... zapomniałam. przecież zabrałeś je ze sobą./nieswiadomosc
|
|
![chowając się pod ciepłą kołdrą udaję że mnie nie ma. nie odpowiadam na żadne wołania te mamy i te własnego sumienia. niedostępna odgrodzona od całego złego świata wraz z głównym dyktatorem mojego istnienia nim. w ciemności łapię płytkie oddechy minimalne szanse na zaśnięcie zniknęły gdzieś przed kilkoma godzinami. mimo gorąca i duchoty panującej tutaj dłonie mam zimne lodowate wręcz. odpycham od siebie kolejne obrazy ubarwione wspomnienia przesycone nienawiścią sylaby. dno jest tak niedaleko dotykam go czubkami palców. i to okno właściwie jest blisko. a potem chodnik pięć pięter niżej. wyobrażam sobie siebie niewysoką brunetkę leżącą tam na dole z dziwnie powykręcanymi rękami. przez chwile widzę ją tam boleśnie rzeczywistą. zaciskam powieki. zniknęła. odsuwając brzeg kołdry łapię głęboki oddech póki jeszcze mogę. póki chcę. nieswiadomosc](http://files.moblo.pl/0/7/21/av65_72113_66721_314143118700410_1706519564_n.jpg) |
chowając się pod ciepłą kołdrą, udaję, że mnie nie ma. nie odpowiadam na żadne wołania, te mamy i te własnego sumienia. niedostępna, odgrodzona od całego złego świata, wraz z głównym dyktatorem mojego istnienia - nim. w ciemności łapię płytkie oddechy, minimalne szanse na zaśnięcie, zniknęły gdzieś przed kilkoma godzinami. mimo gorąca i duchoty panującej tutaj, dłonie mam zimne, lodowate wręcz. odpycham od siebie kolejne obrazy, ubarwione wspomnienia, przesycone nienawiścią sylaby. dno jest tak niedaleko, dotykam go czubkami palców. i to okno właściwie jest blisko. a potem chodnik, pięć pięter niżej. wyobrażam sobie siebie, niewysoką brunetkę, leżącą tam na dole, z dziwnie powykręcanymi rękami. przez chwile widzę ją tam, boleśnie rzeczywistą. zaciskam powieki. zniknęła. odsuwając brzeg kołdry, łapię głęboki oddech, póki jeszcze mogę. póki chcę./nieswiadomosc
|
|
![mówiłeś że zawsze gdy mi będzie zimno przyjdziesz i mnie przytulisz. pamiętam dokładnie jak płonęły ci oczy gdy to mówiłeś. tak dawno. teraz siedząc samotnie w pustym pokoju ponad wszystko pragnę twojej obecności. naciągam sweter na zziębnięte dłonie i podchodzę do okna. kilka ruchów i jest otwarte na oścież wiatr targa firankami niczym welonem nieumarłej panny młodej. przerażająco mroźne powietrze przechodzi przeze mnie jak przez szmacianą lalkę. dociera do wnętrza kruchego ciała i ziębi i tak już zlodowaciałe serce. telepię się szczękam zębami powieki zaciskam do bólu. 'zimno mi' powtarzam w myślach z jedyną gorącą w tym pokoju nadzieją że staniesz tak po prostu w drzwiach i według obietnicy weźmiesz mnie w ramiona. przyjdź kochanie. dotrzymaj słowa tylko okna nie zamykaj. nie pozwól bym ogrzała się do końca. pokochajmy wieczną zimę. jedynie wtedy nie odejdziesz. nigdy. nieswiadomosc](http://files.moblo.pl/0/7/21/av65_72113_66721_314143118700410_1706519564_n.jpg) |
mówiłeś, że zawsze gdy mi będzie zimno, przyjdziesz i mnie przytulisz. pamiętam dokładnie, jak płonęły ci oczy, gdy to mówiłeś. tak dawno. teraz siedząc samotnie w pustym pokoju, ponad wszystko pragnę twojej obecności. naciągam sweter na zziębnięte dłonie i podchodzę do okna. kilka ruchów i jest otwarte na oścież, wiatr targa firankami niczym welonem nieumarłej panny młodej. przerażająco mroźne powietrze przechodzi przeze mnie jak przez szmacianą lalkę. dociera do wnętrza kruchego ciała i ziębi i tak już zlodowaciałe serce. telepię się, szczękam zębami, powieki zaciskam do bólu. 'zimno mi' powtarzam w myślach, z jedyną gorącą w tym pokoju - nadzieją, że staniesz tak po prostu w drzwiach, i według obietnicy weźmiesz mnie w ramiona. przyjdź, kochanie. dotrzymaj słowa, tylko okna, nie zamykaj. nie pozwól bym ogrzała się do końca. pokochajmy wieczną zimę. jedynie wtedy, nie odejdziesz. nigdy./nieswiadomosc
|
|
![Żyjemy dłużej ale mniej dokładnie i krótszymi zdaniami.](http://files.moblo.pl/0/4/16/av65_41634_0ff4c4914dd959367a73b36.jpeg) |
Żyjemy dłużej, ale mniej dokładnie i krótszymi zdaniami.
|
|
![teraz jesteś tylko kimś kogo kiedyś znałam.](http://files.moblo.pl/0/4/15/av65_41504_zakochane-misie-obraz-drewno-serce-decoupage.jpg) |
|
teraz jesteś tylko kimś, kogo kiedyś znałam.
|
|
![a może ja po prostu potrzebowałam tej banalności ? kiczowatych prezentów w walentynki spacerów pod gwiazdami i czułych słówek w deszczu. może właśnie tego tak bardzo mi brakowało ? odrobiny normalności ciepła i poczucia bezpieczeństwa. zwykłych wypadów na miasto zwykłego taniego wina na nas dwoje. może chciałam poczuć się jak naiwne serialowe bohaterki ? przeżywać wszystko wraz z przyjaciółkami obgadywać pierwszy pocałunek pierwszą randkę. iść na kolejne i zatracać się coraz bardziej. może też chciałam taka być ? i może nadal chcę uwierzyłbyś ? czytać krótkie jednak pełne treści smsy słyszeć 'dobranoc' w słuchawce. razem śpiewać nasze ulubione piosenki całkowicie olewając brak jakiegokolwiek talentu. tak bardzo pragnęłam tego wszystkiego beznadziejnej przewidywalności zwykłych przypadkowych buziaków i mocnego przytulenia w zimny dzień. z Tobą mogłabym to wszystko mieć. ale Ty nie chciałeś nawet takiej banalności. wystarczyła Ci dziwka z klubu w którym akurat piłeś. N](http://files.moblo.pl/0/7/21/av65_72113_66721_314143118700410_1706519564_n.jpg) |
a może ja po prostu potrzebowałam tej banalności ? kiczowatych prezentów w walentynki, spacerów pod gwiazdami i czułych słówek w deszczu. może właśnie tego tak bardzo mi brakowało ? odrobiny normalności, ciepła i poczucia bezpieczeństwa. zwykłych wypadów na miasto, zwykłego taniego wina na nas dwoje. może chciałam poczuć się jak naiwne serialowe bohaterki ? przeżywać wszystko wraz z przyjaciółkami, obgadywać pierwszy pocałunek, pierwszą randkę. iść na kolejne i zatracać się coraz bardziej. może też chciałam taka być ? i może nadal chcę, uwierzyłbyś ? czytać krótkie, jednak pełne treści smsy, słyszeć 'dobranoc' w słuchawce. razem śpiewać nasze ulubione piosenki, całkowicie olewając brak jakiegokolwiek talentu. tak bardzo pragnęłam tego wszystkiego, beznadziejnej przewidywalności, zwykłych przypadkowych buziaków i mocnego przytulenia, w zimny dzień. z Tobą, mogłabym to wszystko mieć. ale Ty nie chciałeś nawet takiej banalności. wystarczyła Ci dziwka, z klubu, w którym akurat piłeś./N
|
|
![Bóg to nie firma wysyłkowa nie ześle Ci szczęścia bo masz taki kaprys.](http://files.moblo.pl/0/4/16/av65_41634_0ff4c4914dd959367a73b36.jpeg) |
Bóg to nie firma wysyłkowa, nie ześle Ci szczęścia bo masz taki kaprys.
|
|
![stał w progu obsypany śniegiem z paczkę w ręku. co to ? spytałam gdy się rozbierał. zobacz. uśmiechnął się a ja po chwili odnalazłam ciepły jeszcze sernik. mmm. akurat zgłodniałam. poszliśmy do kuchni. usiadł przy stole naprzeciw mnie. wydobyłam ciasto i zaczęłam się mu przyglądać. co jest ? zapytał widząc moją minę. rodzynki. wycedziłam przez zęby. no to co ? co ? nie znoszę rodzynek ! krzyknęłam niczym mała dziewczynka. roześmiał się. przepraszam nie wiedziałem. daj no to tutaj. wziął ode mnie ciasto odnalazł łyżeczkę. co ty robisz ? no sama mówiłaś że nie lubisz rodzynek to się ich pozbywam. spojrzał na mnie nie kryjąc rozbawienia. wariat. szepnęłam. do kuchni weszła mama. co robicie ? ze zdziwieniem a następnie zrozumieniem spojrzała na niego. rodzynki ? zapytała. mhm. odparł skupiając się na dłubaniu w cieście. i gdzie ty córciu znajdziesz drugiego takiego ? nawet nie mam zamiaru szukać. odpowiedziałam. N](http://files.moblo.pl/0/7/21/av65_72113_66721_314143118700410_1706519564_n.jpg) |
stał w progu, obsypany śniegiem, z paczkę w ręku. - co to ? - spytałam, gdy się rozbierał. - zobacz. - uśmiechnął się a ja po chwili odnalazłam ciepły jeszcze sernik. - mmm. akurat zgłodniałam. - poszliśmy do kuchni. usiadł przy stole, naprzeciw mnie. wydobyłam ciasto i zaczęłam się mu przyglądać. - co jest ? - zapytał, widząc moją minę. - rodzynki. - wycedziłam przez zęby. - no to co ? - co ? nie znoszę rodzynek ! - krzyknęłam niczym mała dziewczynka. roześmiał się. - przepraszam, nie wiedziałem. daj no to tutaj. - wziął ode mnie ciasto, odnalazł łyżeczkę. - co ty robisz ? - no sama mówiłaś, że nie lubisz rodzynek, to się ich pozbywam. - spojrzał na mnie, nie kryjąc rozbawienia. - wariat. - szepnęłam. do kuchni weszła mama. - co robicie ? - ze zdziwieniem, a następnie zrozumieniem spojrzała na niego. - rodzynki ? - zapytała. - mhm. - odparł, skupiając się na dłubaniu w cieście. - i gdzie ty córciu znajdziesz drugiego takiego ? - nawet nie mam zamiaru szukać. - odpowiedziałam./N
|
|
![biorąc w dłoń kawałek rozbitego lustra usiadła pod ścianą zamglonym spojrzeniem wodząc po pokoju. przewrócone krzesła rozbite talerze. kawałki jedzenia skórki mandarynek chleb okruchy ciasta zasypywały dywan. plama czerwonego wina powiększała się coraz bardziej. uniosła wzrok. żyrandol kołysał się na boki trzymany tylko na kilku kablach. wiatr targał firankami otwarte okno wpuszczało lodowate nocne powietrze. podniosła jedną z wielu większych części lustra i przejrzała się w niej. czarne smugi tuszu na policzkach czerwone oczy roztrzepane włosy. z odrazą odrzuciła szkło na drugi koniec pokoju. z zamyśleniem wpatrzyła się we wzięty wcześniej odłamek. nie zwlekając przyłożyła go do cienkiego nadgarstka nakreślając kilka równoległych linii. wypuściła z siebie emocje kilka kropel czystych uczuć. po chwili przymknęła powieki rozmazała krew na dłoniach. utrzymywała przytomność płytkim oddechem. krzyżując palce obiecała sobie że dziś stało się to ostatni raz. nieswiadomosc](http://files.moblo.pl/0/7/21/av65_72113_66721_314143118700410_1706519564_n.jpg) |
biorąc w dłoń kawałek rozbitego lustra, usiadła pod ścianą, zamglonym spojrzeniem wodząc po pokoju. przewrócone krzesła, rozbite talerze. kawałki jedzenia, skórki mandarynek, chleb, okruchy ciasta, zasypywały dywan. plama czerwonego wina powiększała się coraz bardziej. uniosła wzrok. żyrandol kołysał się na boki, trzymany tylko na kilku kablach. wiatr targał firankami, otwarte okno wpuszczało lodowate, nocne powietrze. podniosła jedną z wielu większych części lustra i przejrzała się w niej. czarne smugi tuszu na policzkach, czerwone oczy, roztrzepane włosy. z odrazą odrzuciła szkło na drugi koniec pokoju. z zamyśleniem wpatrzyła się we wzięty wcześniej odłamek. nie zwlekając przyłożyła go do cienkiego nadgarstka, nakreślając kilka równoległych linii. wypuściła z siebie emocje, kilka kropel czystych uczuć. po chwili przymknęła powieki, rozmazała krew na dłoniach. utrzymywała przytomność płytkim oddechem. krzyżując palce, obiecała sobie, że dziś stało się to ostatni raz./nieswiadomosc
|
|
|
|