|
pamiętaj, dziewczyna do byle jakiego faceta się nie uśmiecha, więc może do cholery ruszyłbyś tą swoją mózgownicą i zagadał?!
|
|
|
fakt, jesteśmy z dwóch innych bajek i ten typ księcia nie jest przeznaczony dla mnie.
|
|
|
mój Boże, gdybym tylko mogła powiedzieć,
że trzymam każdy oddech dla ciebie../ drzwi do raju.
|
|
|
niech nikt nie widzi, że pragnę, żeby był mój../ drzwi do raju.
|
|
|
prowadź mnie przez ciemność aż do początku dnia../ drzwi do raju.
|
|
|
Potrzebuję pozwolenia. Pozwól mi być Twoją.../ drzwi do raju.
|
|
|
spójrz, jak odchodzi. wolno, na luzie, jakby to co trzyma w ręku wcale nie było odłamkami jej serca. pali fajkę, udając że ten dym to wcale nie nadzieja, która spłonęła żywcem. daszek czapki osłania jego węglowe oczy, w których ukrył jej duszę, gdy wytargał ją z ciała. w kieszenie upchał resztki żarliwej miłości, ledwo dopinając guziki na pulsującej namiętnością tęsknocie. pod pachą niósł małą torbę, do której upakował jej wspomnienia, te dobre oczywiście. złe zbyt wiele ważą, a on z natury nie lubił się przemęczać. nie lubił się wiązać, czuć jak pies na łańcuchu. ale kochał niszczyć. dlatego zabrał jej to wszystko, co zdołał. i nie pozostawił nic, prócz pustego ciała, wypranego z uczuć. zostawił ją na pastwę dzikich myśli, urojeń i braku wiary. lubił patrzeć na czyjąś autodestrukcję./nieswiadomosc
|
|
|
nie wiem dlaczego, ale gdy przechodząc uśmiechasz się do mnie serce bije mi sto razy szybciej i oczy błyszczą sto razy jaśniej.
|
|
|
podjedź i mnie przytul, nie mów nic.
|
|
|
ciągle naciskała klamkę, próbując otworzyć drzwi. szarpała, waliła w nie pięściami, krzyczała, abym dała choć jakiś znak życia. bez mrugnięcia słuchałam tego wszystkiego, gapiąc się w okno, które w połowie przysłaniała rozdarta firanka. zaszklonymi oczami próbowałam wyłapać coś co odwróci moją uwagę od otaczającego świata. tym razem jednak nie udało mi się, a ona wciąż się nie poddawała. po jakimś czasie zrobiło mi się jej nawet żal, troszczyła się o mnie i naprawdę chciała pomóc, a ja.. ja miałam to w głęboko gdzieś, totalnie olałam przyjaźń, zniszczona czymś co nazywają miłością. w wyniku impulsu podbiegłam do drzwi i otworzyłam je, ze zgrzytem przekręcając klucz. zaszokowana moją nagłą reakcją, wpadła do pokoju, omal nie potykając się o poprzewracane meble. wzrokiem omiotła plamy na dywanie, kawałki szkła i roztrzaskane krzesło. rysy na ścianach, rozrzucone ubrania i stos chusteczek obok popielniczki. nic nie powiedziała. patrzyłam na nią, wypuszczając łzy. - Boli. - Wiem./N
|
|
|
tu Ciebie nie ma, to tylko wyobraźnia...
|
|
|
Przysięgam Cie kochać i bez względu na wszystko, co przyniesie los.. zawsze się odnajdziemy ! / I że Cię nie odpuszczę
|
|
|
|