 |
krztuszę się tobą, ale nie jak świeżym powietrzem. jak dymem z papierosa.
|
|
 |
dzisiaj, gdzieś pomiędzy milion pięćsetnym oddechem a siedemset czterdziestą dziewiątą łzą zrozumiałam, że chodzi o ten kawałek dobra który mi podarowałeś. o tych kilka uśmiechów, parę uścisków i nieco długich spojrzeń. chodzi o to ciepło, które dałeś mi odczuć. to za nim tak tęsknię. i właśnie zdałam sobie sprawę, że za szczyptę miłości oddałabym całą siebie.
|
|
 |
jest poniedziałek a ja nie mam ochoty nawet umalować rzęs, aby wyjść i pokazać światu, że wyśmienicie sobie radzę.
|
|
 |
on jest bohaterem jej fantazji seksualnych.
|
|
 |
twój czas mija, grozi ci eliminacja.
|
|
 |
tata mi mówił - życie to podstęp. człowiek był głupi, myśląc, że życie dorosłe jest proste.
|
|
 |
nie powiem dzisiaj prawdy, bo kłamie tutaj każdy z nas.
|
|
 |
jak wszyscy błądzę, wcale nie jest mi z tym ciężko.
|
|
 |
lubiła na niego patrzeć. z ukrycia, w tajemnicy przed resztą. znała na pamięć każdy jego ruch, każde spojrzenie, którym nie została obdarowana, każdy uśmiech. potrafiła wymienić dni, w jakich był naprawdę szczęśliwy. wiedziała, gdy coś go gnębi.
|
|
 |
gdybyś kochał mnie tak jak ja kochałam ciebie, to nie skłamałabym mówiąc, że jestem szczęśliwa.
|
|
 |
czasami jedynym wyjściem jest wyjście na piwo.
|
|
 |
za rok, góra dwa lata, zaślinisz się na mój widok, wtedy ja też się zaślinię i splunę na ciebie tak, jak ty teraz plujesz na mnie.
|
|
|
|