 |
|
Będą mi zabierać spokój w chwilach szczęścia, przypominać koszmary w snach.
|
|
 |
|
Adres: kwatera W, siódma aleja, segment dwunasty. Wieczny adres. Amen
|
|
 |
|
Ach, te bezsenne noce, kiedy w ciemnościach na wyciągnięcie dłoni dotykam swego lęku
|
|
 |
|
A my chodzimy tu i tam,
i jeszcze tam,
i nie ma wiele chat z otwartymi drzwiami.
Można pukać,
ale nie wierząc już w nic.
|
|
 |
|
A jednak muszę godzić się nieustannie z własnym buntem, rozgniewanym serce, okaleczonym ciałem, chorą duszą, samotnymi powrotami. Trzeba się z tym pogodzić, bo nie ma innej drogi
|
|
 |
|
Po prostu chodź, usiądź i udawaj, że nigdy nie odszedłeś.
|
|
 |
|
" ... Już dawno przestał przewidywać przyszłość. Nie przejmował się tym. Zdawał sobie sprawę, że wszelkie przewidywania są bezcelowe, zresztą ledwie potrafił zrozumieć przeszłość. Ostatnio wiedział na pewno jedynie to, że jest całkiem zwykłym człowiekiem w świecie, który uwielbia niezwykłość, i ta świadomość budziła w nim lekkie rozczarowanie życiem, które dotąd prowadził. "
|
|
 |
|
„I ten chłopak, który to zrobił. Ciemnowłosy, brązowooki przystojniak. Z bliska, uświadomiła sobie, był jeszcze atrakcyjniejszy, zwłaszcza z tą... skruchą na twarzy
|
|
 |
|
„Jesteś taka jak myślałem. Od pierwszej chwili gdy się poznaliśmy. I nie możesz już bardziej do mnie pasować.”
|
|
 |
|
„Trzeba coś kochać, żeby to znienawidzić.
|
|
|
|