 |
kiedy Cię przytulam, zamykam oczy ze szczęścia.
|
|
 |
Mówicie, że taka ze mnie zimna suka. Mówicie, że nie mam uczuć, a powiedzcie mi... Kto widział jak składałam serce z podłogi, jak wypuszczałam oddechy z drżących rąk i jak nie radziłam sobie z życiem? Kto kurwa widział mnie w momentach największych słabości. Kto widział ten szyderczy uśmiech tego,który zabrał mi wszystko? /esperer
|
|
 |
Nic nie znaczysz dla mnie i nie chwytasz mnie za serce
Lecz gdy patrzysz na mnie
|
|
 |
Oddychałam i sądziłam, że to jedyne co mogę dla niego robić. /esperer
|
|
 |
Pozdrawiam tego dziadka z dzisiejszego porannego autobusu,który mnie opierdolił tylko dlatego,że się śmiałam z przyjaciółką. Nie chcę żyć w świecie tak nudnych i smutnych ludzi. /esperer
|
|
 |
Odpatatuj teraz skurwielu do swojej krainy dziwek i alfonsów. /esperer
|
|
 |
Mam nadzieję, że będzie ci się chujowo spało czując pod plecami kawałki mojego złamanego serca,które wbiją ci się w samą duszę i już pozostaną tam na zawsze. /esperer
|
|
 |
To mnie zabija. Każdego dnia prowadzi działania destrukcyjne na duszy i sercu. Czuję odór palonych nadziei, niedotrzymanych obietnic i decyzji,które nie zostały podjęte. Miało być inaczej, miało być schematycznie, a każda kłótnia uświadamiała, że chcę więcej i więcej. Byłeś kiedyś uzależniony od drugiego człowieka? /esperer
|
|
 |
No cześć, cześć. Przyszłam tutaj aby moje serce zostało wyżarte przez kwas wspomnień. Cześć, cześć. Spędziliśmy tutaj kiedyś wspólne lato. Cześć, cześć. Kiedyś mnie kochałeś. /esperer
|
|
 |
Wiesz jak to jest gdy siedzisz w jesienny wieczór na stacji kolejowej, po same uszy okryta grubym szalikiem i liczysz wagony przejeżdżających pociągów? Niektóre się zatrzymują, wysiadają z nich rożne osoby. Wesołe, smutne albo całkiem obojętne. Patrzę na nich beznamiętnym wzrokiem i mocniej zaciskam ramiona. Zmarznięte policzki, nos, dłonie. Zmarznięte serce. W końcu wybija ta godzina. Znajomy pisk zatrzymywanej maszyny i po głośnym 'puf' drzwi się otwierają, a ze środka wypadają pasażerowie witając się ze swoimi krewnymi.Jestem też ja. Szukam w tłumie znajomej twarzy. Coraz mniej ludzi, coraz mniejszy tłum, a ja nadal go nie widzę. Czuję delikatne szarpnięcie za rękę i odwracam głowę.-Czemu siedzisz tutaj co tydzień o tej samej porze? Wydajesz się na kogoś czekać.- Wzruszyłam ramionami i poprawiłam szal na szyi połykając niewidzialne łzy.-Ktoś kiedyś powiedział mi, że nigdy nie należy przestawać czekać, a żywi są ci,o których nadal pamiętamy.-Żadne z Nas już się nie odezwało./esperer
|
|
|
|