 |
Już mi zbrzydło to wszystko i pierdolę ten kodeks
Ty farmazonie kłamiesz nawet gdy mówisz "dzień dobry
Poczekaj kurwa jeszcze się odkuję, mówię co czuję niczego nie żałuję.
|
|
 |
Przychodząc na cmentarz dotykam jedynie zimnego pomniku zamiast Twojej ciepłej skóry. Twoje niebieskie oczy już na mnie nie patrzą, widzę jedynie płomyki w zniczach. Nie widzę Ciebie jedynie to zdjęcie na pomniku. Nie słyszę Twojego kojącego głosu, czasami jedynie czuję go w sercu. Nie czuję już tego że jesteś, czuję jedynie że czuwasz.
|
|
 |
Niektórych moja szczerość jakoś kurewsko rani.
|
|
 |
Będę pić, palić, i mogę trafić do szpitala, kogo to będzie obchodzić, na pewno nie Ciebie, uwierz.
|
|
 |
Zastanawiałam się czemu on a nie ja, on powinien żyć. Zaczęłam osuwać się na ziemię, jednak jakieś silne ramiona mnie przytrzymały, wtuliłam się w czyjąś klatkę, poczułam męskie perfumy, jednak nie miałam siły by spojrzeć kto to, łzy zamazywały wszystko,nie byłam w stanie nic zobaczyć. Usłyszałam głośny huk i czyjeś słowa, że mogą zakopywać. Nie mogłam w to uwierzyć, nie mogłam uwierzyć w nic, we wszystko co się właśnie działo. Wszyscy podchodzili do mnie składając kondolencje, a ja chciałam tylko, żeby zniknęli, żeby nie rozrywali rany która jest i tak zbyt duża. Kiedy wszyscy odeszli, uklękłam na ziemi przed grobem, nie zwracałam uwagi na zimno na nic, chciałam być jak najbliżej niego. Myśl, że on jest kilka metrów pode mną rozrywała mnie od środka. Pragnęłam wykopać go spod tej ziemi i po prostu przytulić, jeszcze raz.Ujrzeć jego niebieskie oczy wpatrzone we mnie, poczuć mocne uderzenia serce i usłyszeć jego głos. Coś co kiedyś miałam na co dzień w tamtym momencie zniknęło na wieki.
|
|
 |
I ten moment, kiedy wpatrywałam się w jego bladą twarz, zapadnięte oczy, martwe ciało. Nie chciałam o tym myśleć, wierzyć w to, że go już nie ma i nigdy nie będzie, przecież jeszcze niedawno mnie przytulał, śmialiśmy się razem oglądając jakieś głupie komedie, nosił na rękach małe dziecko, jego szczęście. On nie mógł umrzeć, powtarzałam se w myślach, nie on, pomimo że czułam pod palcami, że jego serce nie bije, klatka się nie unosi, a oczy nie spoglądały na mnie, jak zawsze. Widziałam jeszcze siny ślad na szyi po grubym sznurze, kiedy biała koszula się odchyliła, odebrał se życie, pomimo że miał wszystko. Modliłam się w duchu, żeby otworzył oczy, i patrząc na nas zaczął się śmiać informując nas, że to tylko głupi żart. Nogi ugięły się pode mną, w tym samym czasie, kiedy trumna była zamykana. Potem zaczęli opuszczać ją w głęboki dół, jego ciało miało już tam pozostać na zawsze, tak bardzo chciałam to przerwać., powstrzymać ich wszystkich, pragnęłam by on żył, był tu z nami wszystkimi.
|
|
 |
Niektóre numery komórkowe mam zapisane tylko po to, żeby ich nie odbierać.
|
|
 |
Czarne koszule, na wieńcach wstęgi
Do oczu cisną się łzy, same zaciskają pięści
Bo takich jak on zostało już niewielu
Co do ostatniego tchu dążą do swego celu !
|
|
 |
Ostatnio to mi się nawet klnąć odechciało, ogarniasz. ? ;o
|
|
 |
Moją bajkę napisał psychopata - w dodatku chyba najebany.
|
|
|
|