 |
Dobro i zło, tu krzyżuje się ich droga. Szatan zawsze ma zielone, aniołowie stoją w korkach. Tutaj nie dochodzi słońce, przez zabrudzone okna. A na ostatnim piętrze, nie jesteś bliżej Boga.
|
|
 |
Znamy swą wartość, więc mijamy marność, wbijamy w fałsz, zazdrość i wszelką niejasność.
|
|
 |
Pewność siebie - mój sposób na porażkę, stary, najważniejsze nie płakać, śmiać się gdy krwawisz.
|
|
 |
Kaszlę jak skurwysyn, bo jaram za dwóch, nie mam sił by to rzucić, wiem, siara jak chuj.
|
|
 |
Nic nie widzisz w tej o banały walce. Pędzisz, ale cały świat ucieka Ci przez palce. A ja chcę stać by wiatr mi twarz smagał. Przegapiania chwil nie ma w moich planach. Od rana spokój, od rana świat przez pryzmat otwartych oczu. Pewne, trzeźwe spojrzenie, nie to z billboardów.
|
|
 |
Patrzysz, obserwujesz, cały świat masz w garści. A za chwilę na nic nie masz gwarancji.
|
|
 |
Jesteś mym bratem do pierwszej kłótni, potem potracę fałszywych kumpli.
|
|
 |
Nie karmię emocjami wszystkich którzy tu przyjdą, bo nie wszyscy by zostali ze mną, gdybym straciła wszystko.
|
|
 |
O co chodzi mi? Mi chodzi o wybór. Czy żyjesz w niewoli, czy żyjesz jak nygus. Wzbudzam Twój uśmiech, to weź go skoryguj.
|
|
 |
Ciągle mokną te ulice w deszczu łez. Myśląc o szczęściu, które dziś podobno gdzieś tu jest.
|
|
 |
Tylko krzyk nienawiści dziś słychać, i trzeba żyć, bo zagłuszyć może go dopiero cisza.
|
|
 |
Zapomnij o mnie, nie ma mnie od teraz, to rzeczywistość ten przymus wywiera, wykasuj mój numer to proste jest, widzisz? wczoraj mnie kochałeś, dziś mnie znienawidzisz.
|
|
|
|