|
Cholernie za tobą tęsknie wiesz? Nie, nie wiesz bo masz wyjebane.
|
|
|
Ślady, które ludzie pozostawiają po sobie, zbyt często są bliznami.
|
|
|
To nie jest łatwe. Codziennie wstawanie i nadzieja na nowy, być może lepszy dzień. Krótka prośba do Boga, by coś zmienił, by nadał sens. Uporanie się z problemami, które nigdy nie mijają. Odwieczna walka ze sobą każdego rana w lustrze. Niechęć na samą myśl o przyszłości. Jest źle. Czuję, że upadłam na dno. Lecz najgorsze jest to, że nie widzę żadnych rąk, które mogłyby ciągnąć mnie ku górze.
|
|
|
Są ludzie, dla których warto wstać rano z łóżka i choć przez chwilę poudawać, że jest się bajecznie szczęśliwym.
|
|
|
Ideałami będziemy później. Teraz po prostu bądźmy prawdziwi.
|
|
|
Dziewczyna rzuciła wyzwanie swojemu chłopakowi, aby przeżył jeden dzień bez niej. Powiedziała, by się z nią nie komunikował, a jeśli nie zawali to będzie go kochać już na zawsze. Chłopak zgodził się przyjąć to wyzwanie. Nie napisał ani jednego sms-a, nie wykonał ani jednego połączenia, tak jakby się nigdy nie znali. Dziewczynie pozostały 24 godziny życia, ponieważ umierała na raka. Następnego dnia poszedł do dziewczyny i chciał powiedzieć "zrobiłem to kochanie" zamiast tego łzy spływały mu po policzkach, ponieważ zobaczył swoją dziewczynę leżącą w trumnie z dopiskiem "zrobiłeś to skarbie. Teraz rób to codziennie. Kocham Cię".
|
|
|
Mogło być tak pięknie ale przecież nie zasługuję na szczęście.
|
|
|
I co z tego, że się upijamy i imprezujemy do upadłego? Co z tego, że często mamy urwany film? Co z tego, że w portfelu obok hajsu na ziele, nosimy przepaloną lufkę? Co z tego, że jesteśmy tak kurewsko zepsuci? Co z tego? Jesteśmy młodzi, wolni i mamy tak cholernie porysowane serca.
|
|
|
W końcu się poddajesz. Nie walczysz, nie krzyczysz, nie płaczesz. Patrzysz obojętnym wzrokiem na to co Cię otacza i nie potrafisz już zrozumieć o co było to zamieszanie. Nie interesuję Cię już czy ktoś odejdzie albo czy może zranić. Zgadzasz się na wszystko. Umarłaś, sama przyznaj.
|
|
|
chcemy być kochani, a tak naprawdę nic z tym nie robimy. gdy przychodzi odpowiedni moment - wzruszamy obojętnie ramionami, bez walki.. a wiesz dlaczego tak się dzieje? boimy się miłości. boimy się przywiązać, zaufać. boimy się, bo dobrze wiemy, że po tej walce możemy się już nie podnieść.
|
|
|
|