 |
|
Wiesz co stoi na naszej drodze? Nie brak uczucia, nie inni ludzie, nie przeszłość, kurwa, nawet nie my sami. Na naszej drodze stoi nasza duma. Żadne z nas nie powie "kurwa, tak bardzo mi Ciebie brakowało". Wybieramy tanią miłość, bo ta coś warta tak cholernie nas zraniła./esperer
|
|
 |
być może za kilka lat spotkamy sięgdzieś przypadkiem i pójdziemy razem na kawę. porozmawiamy wtedy, na spokojnie, zmienieni przez kolejne kilogramy doświadczeń. uśmiechniemy się do siebie -nieco poważniej, bez dawnej namiętności. we wspomnieniach kilka razy przewinąsię wybrane wspólne chwile, lecz przede wszystkim - prawdopodobnie powiem Ci prawdę. opowiem Ci, co się wydarzyło, dlaczego jestem na Ciebie zła, pozwolę Ci zrozumieć. za kilka lat, bo teraz nie potrafię. teraz nie chcesz mnie słuchać.teraz uważasz, że usilnie próbuję zepsuć Ci życie podczas kiedy właściwie nie mam w tym udziału. teraz mi jest właściwie obojętne, co o mnie myślisz, a wówczas powiem Ci to tylko po to, żebyś zrozumiał jak bardzo pomyliłeś się co do zmiany mojej osoby i odczuć mojego serca względem Ciebie.
|
|
 |
'Czy mógłby mi pan wybaczyć,
ale z chęcią posłuchałabym pańskiego oddechu.
Tak przez chwilę.'
|
|
 |
Niebo ugięło się, kiedy podałeś mi swą dłoń. I potłukło się u moich stóp, kiedy byłam za daleko, by jej dosięgnąć.
|
|
 |
Każdy czasem,
siedząc w za dużym swetrze,
z kieliszkiem wina na parapecie
i beznadziejnym filmem w telewizji
zadaje sobie pytanie:
'Gdzie się podziało moje życie?
|
|
 |
To takie ważne, żeby płakać, kiedy boli. Bo ja chcę zapłakać się na śmierć.
|
|
 |
Nienawidziłam już tylko siebie.
Za tę watę w mózgu, za słabość koło serca,
za niezdolność walnięcia pięścią w stół.
|
|
 |
Pamiętam jak uczył mnie jeździć na rowerze, jak biegał przy mnie trzymając za kijek przymocowany do rowera, jak łapał mnie na samym dole wielkiej górki z której zjeżdżałam na sankach. Pamiętam jak był moim "pieskiem", który zawsze zjadał skórki chleba z moich kanapek i jak woził mnie na swoich plecach. Pamiętam jak mówił do mnie "myszka" i włączał mi bajki. Pamiętam jak uciekał kiedy stawiali mi bańki i jak przez mnie musiał chodzić do okulisty. Pamiętam jak zawsze razem robiliśmy kogel-mogel z kakaem i jedliśmy grejpfruta z cytryną. Uwielbiałam grać z nim w statki i robić samoloty z papieru. To on nauczył mnie puszczać latawiec. Teraz leży sam w białej sali, obok niego są zabiegani lekarze, którzy próbują uratować mu życie, a ja? Ja nie mogę pomóc w żaden sposób, nie mogę tam być, nie mogłam oddać dla niego krwi. Jedyne co mi pozostaje to modlić się. Ale nie potrafię tego robić. Nie potrafię nawet powiedzieć jak bardzo Cię kocham, Tato
|
|
 |
To właśnie w Twoich oczach widziałam obraz wspólnej przyszłości. Dziś widzę w nich siebie, tak marną i tak bardzo kruchą. Nie ma we mnie nic prócz smutku, który jako jedyny został mi po Tobie. Mam też wspomnienia, piękne wspomnienia, które trzymam gdzieś na dnie w sercu. Byłeś kimś, kto powinien być zawsze, tym którego po raz pierwszy pokochałam tak silnie, tak prawdziwie. Swoją obecnością potrafiłeś namalować uśmiech na mojej twarzy i wnieść nadzieje, tą niezbędną. Dziś Ciebie nie ma i tej nadziei także. Tłumiące się we mnie uczucia bolą, bolą tak jak świadomość, że Ciebie dzisiaj nie ma tu, obok mnie. Patrzę w niebo i widzę niekończący się żal i smutek. Czuję na policzkach łzy, to łzy cierpienia i miłości./histerycznie
|
|
 |
Czy Twoje serce nie jest z kamienia? Czy Twoja obojętność zabiła wszystkie uczucia? Roją mi się w głowie pytania na które wciąż szukam odpowiedzi. Ale żadna odpowiedź nie przychodzi, jest tylko cisza odbijająca się pustym echem czterech ścian. Tak naprawdę chcę o wszystkim zapomnieć i nawet beznadziejnie mi to wychodzi, kiedy mam świadomość, że ktoś wyrwał moje serce. Spójrz na swoje ręce, jest na nich krew. To krew naszej miłości, która boli tak samo nas oboje. Spłukujesz wodą ręce, zmywasz naszą miłość, tak jakby nigdy nie miała prawa istnieć. Możesz odetchnąć, bo pozbyłeś się uczuć, możesz teraz głęboko siegnąć w swoje własne serce i powiedzieć, czy nadal można nazwać Cię człowiekiem. Umieram gdzieś powoli, leżąc na parapecie okna mojego pokoju, wpatrując się w głuchy świat. Łzy moczą policzki bo serce płacze. Weź moja duszę i wyczyść ją do czysta. Odłóż na bok swoje brzemię skurwiela i pokaż jak bardzo można kochać./histerycznie
|
|
 |
Proszę, nie pytaj mnie jak bardzo bolała Twoja nieobecność. Nie pytaj, bo będę musiała Ci o tym opowiedzieć, będę płakała i nie będę mogła przestać. Nie zmuszaj do przywoływania wspomnieniami bólu, który był jak kat i każdego wieczoru niszczył kolejną cząstkę duszy, który deptał po płucach, a w serce wbijał tysiące noży. Ból, który zabijał mnie swoją toksycznością. Spójrz, po policzkach płyną mi krople na samo wspomnienie tamtych chwil, ale jeśli chcesz będę mówić dalej. Każdego dnia upadałam na kolana przed Bogiem prosząc, by mi Cię zwrócił, głuche modlitwy odbijały się tylko echem w moim sercu. Oczy wypłakały wszystkie łzy, a ostatnia z nich była krystaliczną kroplą krwi. Tworzyliśmy własne sanktuarium duszy i ciał, z jednym sercem. Dzisiaj jesteśmy niepełni, każdy z nas, już osobno nosi nad żebrami jedną połowę. Wyjrzyj czasem przez okno i patrząc nocą w niebo znajdź jedną gwiazdę, której ramiona zaprowadzą Cię tam, gdzie Twoje miejsce i scali serce w jedno./histerycznie
|
|
|
|