Chodzę, mówię, śmieję się, czytam, bawię się, myślę. Ale to nie tak. Zawsze przychodzi moment, w którym coś mnie nagle uderza, że mało nie zwala mnie z nóg. Jakaś porażająca, nagła świadomość niepełności, niekompletności, pustki.
Jak mam znaleźć sobie kogoś innego, skoro przed wszystkimi uciekam, bronię się rękoma i nogami,boję się kolejnego uczucia do kolejnej osoby. Bo wciąż mam nadzieję, że jeszcze nam się uda.