 |
w dzisiejszych czasach szczerość nazywamy chamstwem.
|
|
 |
ja pierdole może w ogóle wszyscy zawiesimy swoje profile na moblo? bo przecież ''szlachta'' odchodzi -.-
|
|
 |
a swoje życiowe motto trzymaj w sercu a nie wyryte na koszulce, marne ''walcz''.
|
|
 |
objął rękoma moje ramiona, przybliżając nasze ciała maksymalnie do siebie. ciepła chmara Jego oddechu buchnęła na mój nos. - wyobraź sobie... - mruknął na co przymknęłam powieki wytężając słuch, by lepiej odbierać Jego szept. kontynuował. - za kilkanaście lat: czerwone wino, Ty zamknięta w moich ramionach, ciepły koc okrywający Twoje nogi, drewno pękające w kominku. odwracasz głowę, by mnie pocałować. widok różowej szminki na koniuszku mojego kołnierza oraz zapach damskich perfum na mojej koszuli. nie Twoich perfum. - jak oparzona, spróbowałam się od Niego oderwać, bełkocząc zmieszane "o czym Ty mówisz?", lecz w porę złapał mnie jeszcze mocniej. - zgrywam się od połowy. byłbym najbardziej stukniętym facetem, robiąc Ci takie świństwo. - wciąż z zamkniętymi oczami, wyczułam Jego uśmiech na moich wargach. musnął je delikatnie, znów otaczając pozorną otoczką: wszystko jest w porządku. wprawdzie Jego wizja miała się ziścić, lecz znacznie szybciej, niż za kilkanaście lat.
|
|
 |
chore pretensje o to, że udawałam, kłamałam. pytania o to, co się stało, dlaczego - czemu już nie palę się do rozmów z Nim, które obiecaliśmy sobie utrzymać, czemu notorycznie nie mam dla Niego czasu, nie chcę spacerów, pojawiania się na tych samych vixach. nie rozumiał. nie zdawał sobie sprawy z tego, że jeśli oderwę się od książki, prasowania, zmywania czy filmu, a zajmę się Nim - wszystko wróci. powroty bolą.
|
|
 |
obserwowałam jak się przemęcza. późnym wieczorem zamykał się w czterech ścianach, wiązał rękawice na rękach i walił w worek treningowy, wylewając wszystko to, co czuł. każdego ranka pojawiał się w szkole, przesączony najlepszymi perfumami, z zadziornym uśmiechem na ustach. zgrywał się. omiatając swoim głosem, słowami kolejne laski, zapominał o wymazywaniu bólu ze spojrzenia. codzienne trenowanie by nie mieć czasu myśleć o przeszłości, inne zdobycze by jakoś odbić swoją gorycz na płci żeńskiej - żeńskiej, bo ja do niej należałam, ja złamałam Jego serce. wojownik, chciał rewanżu.
|
|
 |
i teraz powiedzmy na głos, słowa które nigdy nie przeszły nam przez gardło, kocham Cie.
|
|
 |
-On Cię kocha.
- On kocha każdą. /?
|
|
 |
krzycząc na cały głos ''dziękuje i przepraszam'' patrze w niebo i popełniam największy grzech. na którego żałowanie nie bede miała nigdy więcej czasu.
|
|
 |
w każdym momencie mogę wybuchnąć niekontrolowanym napadem płaczu, lecz wszyscy już będą wiedzieli, że tego dnia nie zażyłam leków antydepresyjnych. po jego odejściu, każdego dnia łykam kilka białych tabletek, po prostu mam nadzieje, że pomogą mi zapomnieć.. i pomimo tego, że minęło kilka miesięcy nie radze sobie wciąż..
|
|
|
|