 |
|
Są ludzie, którzy po prostu musieli odejść by mógł pojawić się ktoś inny.
|
|
 |
|
bywa , że ludzie , o których myślimy , że beda z nami zawsze , odchodza .../?
|
|
 |
|
Wiesz, jest milion rzeczy o które chciałabym Cie zapytać
|
|
 |
|
nie mam siły na nic. obudziłam się, i patrząc w sufit zaczęłam ryczeć. nie chcę mi się wstać, uczesać włosów czy zrobić makijażu. nie chce mi się wychodzić, a tymbardziej rozmawiać z kimkolwiek. straciłam Cię - na zawsze. nic nie ma sensu. / veriolla
|
|
 |
|
Myślałam, ze zapomniałam, ze już nie będę płakać, ze już Cie nie kocham. to takie głupie, ze to wszystko wróciło gdy znalazłam od ciebie kartkę w spodniach z napisem Kocham Cie.
|
|
 |
|
To nie za Tobą tęsknie, a za osobą jaką byłeś gdy Cie poznałam.
|
|
 |
|
Wszystko to, co było dla mnie tak ważne, już takie ważne nie jest.
|
|
 |
|
Odebrało mi rozum. Pokochałam coś, co nie istnieje. Oszalałam. Przeklinam ten dzień.
|
|
 |
|
Mnie wystarczył On. Żałuje, że On potrzebował czegoś więcej.
|
|
 |
|
przychodził - przychodził z czekoladą ukrytą za plecami, kiedy miałam zły humor, z miśkiem lub kwiatami, kiedy wypadało jakieś święto, choć zazwyczaj owe "święto" unaoczniał sobie sam, ze łzami w oczach, gdy sobie nagle, ni stąd ni zowąd, nie radził. karmił mnie swoim bólem, ja częstowałam Go wylewnymi zażaleniami na los. scałowywał moje cierpienia, obiecując, iż kiedyś wszystko stanie się proste i już nic nie stanie nam na przeszkodzie. marzył. opowiadał mi o przyszłości, o sobie i o mnie, i o naszych dzieciach, i o obiadach, które potulnie przygotuję - czego wizja za każdym razem kosztowała go przyjęciem uderzenia w żebro. i ten dzień. parny, letni poranek, ptaki rozpoczynające swoje arie, wspinające się słońce. Jego wargi, jak zwykle ułożone w uśmiech. i oczy, zamknięte oczy. zawsze opisywałam też oddech: ciężki, przyspieszony, gasnący, słaby. lecz Jego oddech już nie drażnił mojego policzka.
|
|
 |
|
druga w nocy. dym z papierosa nagle zamiast uspokajać, zaczął dusić. wódka paliła w gardło, zamierała w nim, zaciskała się na krtani. krzyczałam, lecz wciąż panowała grobowa cisza. nagle ten łoskot w piersi, nagle wspomnienia wypełzające z każdego kąta, zaklęte w każdym płatku kurzu, w każdym milimetrze sześciennym powietrza.
|
|
 |
|
a jednak sie uzależniłam.
|
|
|
|