 |
|
Nasza miłość jest karmiona kłamstwami, bólem, siniakami na moim ciele, zdradami, łzami i alkoholem.
|
|
 |
|
Nie pamiętam już od jak dawna zapijam swoje smutki ruskim szampanem.
|
|
 |
|
Idąc ulicam, wsłuchany w muzykę na słuchawkach, nie słyszę nic, żadnych głosów, hałasów, jednakże nagle słyszę wołanie z tyłu, piękny anielski głos, odwracam się i widzę Ciebie, tą Twoją uśmiechniętą twarzyczke, mój cały świat.
|
|
 |
|
Trochę zazdroszczę przyjaciółką, że przeżywają teraz pierwsza miłość. Ale tylko trochę, bo wiem, że to nie trwa wiecznie, a koniec zawsze powoduje płacz i złamane serce.
|
|
 |
|
Przywykliśmy już chyba do stania ramie w ramie i patrzenia jak nasza miłość umiera od zbyt dużej dawki alkoholu.
|
|
 |
|
Niech tylko jakaś dziewczyna podejdzie do niego z głupawym i słodkim uśmieszkiem na twarzy, a nie ręczę za siebie. Bo tylko ja mogę się tak do niego uśmiechać.
|
|
 |
|
Zostawisz mnie, to zostawisz. nie bede przeciez sie uzalała przez jakiegos dupka
|
|
 |
|
Jak na was patrze to mam ochotę się najebać pod monopolowym.
|
|
 |
|
Melodia do naszej miłości to ostry metal.
|
|
 |
|
znajomy z rezerwą spojrzał na lądującą przed nim kartkę-do pierwszego przeczytanego zdania. - eee, proszę pani, takie ankiety to ja mogę ciągle wypełniać, same piątki był miał. - rzucił zaznaczając już odpowiedzi na pierwsze kilka pytań. po chwili zauważyłam, że się waha, więc spojrzałam mu w kartkę, żeby ogarnąć co sprawiło mu problem. pięć odpowiedzi na proste 'jaki alkohol preferujesz?' i jego długopis, który w dwie sekundy otoczył kółkiem pierwsze pięć liter alfabetu przy wyborze. - no chuj, wszystkie są zajebiste. - powodzenia z wysuwaniem zapowiadanych wniosków z tej ankiety.
|
|
 |
|
odpuść. uważałam i mam tą pewność, że nawet jeśli wypowiedziałam jakąś obietnicę to względem samej siebie, a nie twojej osoby. nie przyrzekłam ci, że będę silna, nigdy. choć, zapewne, mruknęłam to pod nosem do siebie, jako cichy plan na przyszłość, zrobię na co będę miała ochotę. a teraz chcę się po prostu napić, dużo napić, przestać myśleć, zmyć barwy rzeczywistości i na moment poczuć się lepiej, bo tak-dopuściłam do siebie tą toksyczną pustkę. a ty, o ile chcesz się przydać, postaw mi kolejkę.
|
|
 |
|
nie będzie cudownie. będę się wiercić, a po godzinie zabiorę Ci całą kołdrę. rano obudzisz się z kilkoma siniakami wyprodukowanymi przez mój łokieć. mimo to, proszę, wytrzymaj. złap mnie za biodro, kiedy wczuję się na tyle w sen, że omal co nie spadnę z łóżka. gdy pochłoną mnie koszmary, obudź mnie. przytul i zetrzyj pierwsze łzy z twarzy, całując w czoło i zapewniając, iż wszystko gra, wszystko jest w porządku, że jesteś.
|
|
|
|