 |
jebać to, idę na melanż, piję na smutno, nie mam wcale ochoty
|
|
 |
Zobaczylem nasz koniec, zanim to sie zaczelo
|
|
 |
Żadne z nas nie jest perfekcyjne, daleko nam do ideałów. Oboje mamy po tysiąc wad, których nawet nie staramy się przed sobą ukrywać, bo wiemy, że znamy się zbyt dobrze, by to robić. Wiemy, że to udawanie nawet choćbyśmy nie wiem jak chcieli nam nie wyjdzie. Nie w naszym przypadku. Oddajemy sobie nawzajem te najcenniejsze dla nas cząstki serca, które tak naprawdę są najłatwiejsze do zranienia, do rozłamania na poranione cząstki. Oddajemy je ze świadomością, że żadne z nas tego nie zaprzepaści. Troszcząc się o to co zdążyliśmy razem zbudować utwierdzamy się w przekonaniu, że jesteśmy sobie potrzebni, że bez siebie nie potrafimy oddychać. A w momentach, w których tęsknimy zdajemy sobie sprawę z tego, jak bardzo się kochamy..
|
|
 |
okazuje się, że tydzień mogę bez ciebie wytrzymać, od biedy dwa, ale potem to już zaczynają mnie boleć te wszystkie miejsca, którymi cię nie czuję.
|
|
 |
mógłbym jeszcze dużo pisać o tym, jak mnie bolało wszystko, jak nie umiałem o tym mówić, jak te emocje mi się odkładały w plecach i nie mogłem spać.
|
|
 |
waliłem pod nią drin za drinem, miałem adrenalinę, tak zagadać się wstydziłem
|
|
 |
żyjesz tutaj dla niej to i dla niej będziesz zdychać
|
|
 |
jesteś zwykłym śmieciem mój niedzielny przyjacielu, kolejna znajomość środkiem w dążeniu do celu
|
|
 |
chęć posiadania bierze gore to pokerowa twarz jebany szuler ciągle gra i knuje aż bladź zgarnie cała pule wycina numer ty myślałeś, że to brat on wciąż będzie zmieniał skóre bo kocha tylko hajs
|
|
 |
gdy teraz patrzę w twoje oczka małe, chcę dać nam takie jutro jakiego sam nie miałem
|
|
 |
pytasz mnie o jutro, mam coś więcej niż nic, masz coś do mnie to zamknij za sobą drzwi i mordę
|
|
 |
nie martw się nasze życie, nasz cel, ich frustracja, zawsze z tobą, za szczere słowo ogień
|
|
|
|