 |
wczoraj chciałem zabrać ją na seans w kinie, kim ja dla niej byłem? biednym zakochanym świrem? czy by chciała powiem tyle
|
|
 |
mija tydzien bez kontaktu, potem miesiac i nagle przerwa robi się tak długa, że glupio jest chwycic za słuchawke
|
|
 |
jutro i tak okaże się fałszem, wiec to bez znaczenia
|
|
 |
nie mówię ci 'żegnaj', bo wierzę, że wrócisz, choć sam jeszcze nie wiem do czego
|
|
 |
umiem zniszczyć, skłamać i wiem czym jest honor pizdo
|
|
 |
wyrzuce cie, jak z krwi narkotyki. jak po detoksie, bedziesz dla mnie nikim
|
|
 |
potrzebuję Cię jak... żartuję, nic nie potrzebuję
|
|
 |
traci już głos, każda szmata co się śmiała że upadam jak ja się uczyłem latać
|
|
 |
poczułem się sam na prawdę, muszę skończyć jak szmata na dnie
|
|
 |
czarne myśli przychodziły do mnie, równie często jak sms, proszę, weź odbierz
|
|
 |
wale se łyche i jestem sceptykiem nad ranem
|
|
 |
znów jestem chamski i odpowiadam nie czule ci, weź się już zamknij, i tak nie zmienisz biegu rzeki, tak chcieliśmy razem wszystkich przeżyć, poznać smak
|
|
|
|