 |
'' Spójrz na mnie, bo nie mam już sił udawać, że mi wcale nie zależy tak mocno jak zależy. Moja udawana obojętność mnie boli, Twoja bierność rani mnie jeszcze bardziej. Rozmawiaj ze mną, spójrz na mnie i uśmiechnij się, bo tylko o tych trzech rzeczach potrafię ostatnio myśleć. O Twoim uśmiechu, który jest źródłem mojego. O naszych rozmowach, które na razie toczą się tylko w mojej głowie, o tym co razem już przeżyliśmy, a ile Nas jeszcze czeka. Błagam! To co wartościowe i warte znalezienia już mamy. Siebie nawzajem. ''
|
|
 |
Pisząc o tym wszystkim nie zamierzam się tłumaczyć. Nie oczekuję zrozumienia czy przebaczenia. Po prostu nie mogę dusić tego dłużej w sobie. Chcę się uwolnić i złapać oddech.
|
|
 |
Jestem beznadziejny. Ale to kiedyś minie. Tak samo jak mija czas. Stanę się człowiekiem za którym tęsknisz, wrócę. Teraz pomyśl że to takie dłuższe wakacje, które niebawem się skończą.
|
|
 |
no i mam w swoim łóżku śpiącego i pijanego królewicza (;
|
|
 |
Jesteś miłością mojego życia. W każdym calu. W każdym nieidealnym geście i zachowaniu. I tak Cię kocham.
|
|
 |
W życiu miałem trzy kobiety. Tak dosłownie jak i w przenośni. Może brzmi to dwuznacznie, lecz chodzi mi tylko o serce i obecność. Były zawsze obok, gdy tego potrzebowałem, sercem, duszą. Pierwsza mnie urodziła, obdarowała najpiękniejszą miłością, pokazała również że nawet matczyna miłość potrafi zranić, pozwoliła popełniać błędy, nigdy mnie z żadnym nie zostawiła, choć wyciągała mnie z nich radykalnymi sposobami. Druga po prostu była, odkąd pamiętam, mała szatynka, mój skarb, przemieniający się pomalu w piękną kobietę, kobietę mojego życia, które zakończyło się wraz z jej śmiercią. To miał być koniec. Koniec wszystkiego. Chciałem zatrzymać swój puls wiedząc że i tak bije bez celu.[..]
|
|
 |
[..]Zapomniałem co to miłość, uniesienie, szczęście. Czekałem na spotkanie z moim Aniołem Stróżem, czekałem na spotkanie z moim sercem, które odeszło wprost do nieba. Wtedy pojawiła się Ona, żadna wielka miłość, nic szczególnego, czysty przypadek. A może raczej prezent zesłany z góry od mojego skarba. Sam nie wiem jak to określić. Zmieniła moje życie o 180 stopni. Przypomniała o szczęściu. Takie małe stworzenie pomogło mi podnieść się z dna. Ale nadszedł czas gdy i ona musiała odejść. Nie z własnej woli, nie dlatego że stałem się mniej ważny. Musiała zawalczyć o swoje życie, o swoje dobro. Oczywiście nie chciała, zmusiłem ją, jednym sprawnym ruchem, sprawiłem że mnie znienawidziła, co pomogło jej odejść i żyć.
|
|
 |
'' najgorsze były noce.
od wielu miesięcy pułkownik nie wysypiał się porządnie.
wódka też nie pomagała - przecież od picia żona nie zmartwychwstanie. ''
|
|
 |
Mam problemy z sercem, to chyba arytmia.
|
|
 |
Czemu nie mogłeś być przy nas, rozejrzeć się tu za pracą, wolałeś poświęcić siebie żeby było łatwiej. Wolałbym wpierdalać suchy chleb z Tobą na kolację, tato nie mieć tego hajsu, dalibyśmy radę żyjac biednie, miałbym satysfakcję że zawsze obok mam Ciebie.
|
|
 |
Nie mogłeś pomóc mi kiedy prosiłem o pomoc, a teraz, tato jestem już dorosły, Ciebie nadal przy Nas nie ma.
|
|
 |
ludzie mają więcej pomysłów na śmierć niż życie.
|
|
|
|