|
popatrz, karuzela, kręci się obraz
|
|
|
biały królik z kapelusza powoli się wynurza,
iluzja, neony w tle bit zapętlony w uszach
|
|
|
nie chcę tego widzieć, nie chcę w szale w to brnąć wciąż,
zabierze ciszę jak najdalej niech zostanie samotność
|
|
|
tu nadzieja umiera ostatnia, zabiera marzenia
zaciera spojrzenia zwierciadła zamienia wspomnienia
upadła bez mienia, zabiera sumienia prawda
nie ma znaczenia kiedy upada martwa.
|
|
|
nie chce cię spotkać to już wiesz - cóż, nie wiesz nic
|
|
|
Tak ciemno i zimno i tylko blednąc i niknąc przede mną, nicość stale och nie tylko jeszce milion twarzy milcząc razem wzniesie toast
|
|
|
Patrz mi prosto w oczy, nocy warkoczyk plecie klin chcąc pomocy, krzycząc: i co tylko ja i ty?
|
|
|
Wznieśmy toast wystarczy raz.
Ordynarny świat śpiewa sto lat i patrzy w twarz
|
|
|
A zegar pijany tangiem nieustannie
jak szef odlicza mi kołysankę momentalnie dźwięk szklanek budzi mnie nad ranem, gdy łabędzi śpiew staję,
wybacz mi kochanie.
|
|
|
Tak pryska czar, harmonia, iskra i żar,
|
|
|
I mimo że nie tańczysz już,
ja zostanę tu do rana nim opadnie kurz, ta sama karawana róż porwała nas ostatnio
|
|
|
Co za wspaniały bal, och jak pięknie nam w tańcu,
Tylko ty i ja, namiętnie tak, choć zabawa na krańcu
|
|
|
|