 |
on znów się szwenda gdzieś po nocach z kumplem, do domu wraca Ci obita morda, od której czuć wódkę, chciałabyś mieć bad boya co czytuje wiersze, szczerze, myślałaś że to potrwa wiecznie?
|
|
 |
Tu, w serduchu,
nie ma rozwodów, nie ma ślubów ani innych przemarszów wojska.
|
|
 |
i czuję, że już nie mam tyle siły we mnie by uciec gdzieś i dogonić marzenia i tak łatwo jest mi dziś rezygnować ze mnie
|
|
 |
nie walczę z błyskiem istnień, za dużo tu sztormów i choć dni się dłużą, ja ciągle jestem zwykła, sama ciągnę swoje nitki spokojnie, problemy znikły, sama żyje skromnie, jestem nieznana dla nich, na życia plamy mam vanish, lecz świat ma wiele granic, pieprzyć wybranych, niech sobie świecą jak halogen, my tu znikamy, a razem z nami każdy problem, yo
|
|
 |
wiesz jaka jestem, wiesz czemu płacze
|
|
 |
Chodź, namieszamy sobie w życiu, jak zawsze. Chodź, będzie fajnie, znowu zaczniemy do siebie pisać i robić nadzieję, a później z dnia na dzień przestaniemy się znać
|
|
 |
zrozumiał musi wrócić, walczyć teraz o nią.
obiecał, że nie będzie łez już nigdy, szczęście wróci znów im.
|
|
 |
podobno mówią, że czas leczy rany,.
dla mnie czas się zatrzymał, odkąd nie ma cię przy mnie ..
|
|
 |
daj rękę mi, no bo będzie ci samemu ciężko znieść to wszystko.
|
|
 |
najpierw straciłem dla niej głowę, potem życie.
|
|
 |
nie jestem przypadkiem w twoim życiu .. jest powód.
|
|
|
|