 |
Chcę położyć się koło Ciebie i po prostu opowiedzieć Ci o minionym dniu - słyszeć Twój śmiech i dopytywanie o coś z nutką niedowierzania, widzieć zdziwienie ustępujące rozbawieniu na Twojej twarzy. Obserwować Twoje oczy i słuchać jak podirytowanym głosem opowiadasz o rozegranym meczu, a jednocześnie uspokajająco mierzwić Cię po włosach. Przytulić się w końcu i słuchać Twoje serca, które być może stanowiłoby lekarstwo dla mojego łkającego teraz i bełkoczącego po cichu Twoje imię.
|
|
 |
Nie zarzucaj mi tylko, że Cię ignoruję. Nie odbieraj tego tak. Zrozum, że po prostu, gdy znajdujesz się w zasięgu moich dłoni, staram się ograniczyć reakcję organizmu do dreszczu przebiegającego wzdłuż kręgosłupa i karcę się w sobie, bo mózg już analizuje bodziec posłania łez do oczu.
|
|
 |
-a co u niego? dawno nic o nim nie mówiłaś. dawno też nie słyszałam abyś miała z nim wychodzić. może pójdziecie razem na studniówkę? wreszcie trafiłaś na porządnego chłopca i o dziwo z miarę normalnego. -mamo, proszę przestań, to boli
|
|
 |
Podchodzę do Ciebie. Łapiesz moją dłoń i przyciągasz mnie do siebie. Kładę głowę na Twojej klatce piersiowej, najwygodniejszej poduszce na świecie. Usypiam słuchając najpiękniejszej kołysanki. Bicia Twojego serca. Wiem, że czuwasz. Oglądasz telewizję, ale cały czas nerwowo zerkasz na mnie. Sprawdzasz, czy na pewno oddycham. Twoja obecność mnie uspokaja. Serce bije zdrowym rytmem, a oddech jest płynny. Emocje opadają. Zasypiasz. Budzą nas promienie słońca. Wstaję pierwsza i odpalam papierosa. Taki prywatny poranny rytuał. Przyglądam się Tobie. Czy to naprawdę możliwe? Czy Bóg zesłał na Ziemię Anioła? Śpisz z uśmiechem na ustach. Dotykam Twoje, wystające obojczyki i podziwiam ciemną karnację, o której od zawsze marzę. Jesteś taki piękny. Wiem, że to nieodpowiednie słowo dla określenia mężczyzny, ale taki jest fakt. Przystojny w Twoim wypadku to za mało. Budzę Cię pocałunkiem. Troszkę się denerwujesz. Kocham patrzeć jak się złościsz. Jest idealnie. Tylko ja, Ty i nasza prywatna cisza.
|
|
 |
2. Chciałbym być piosenką, którą ciągle nuci, bo chciałbym by miała mnie na ustach wciąż i myślą, która ciągle jest w Jej głowie. I chciałbym być jak wygodny dres, który sprawia, że czuje się jak w domu, że może być sobą. Chciałbym też być Jej ulubionym daniem by miała na mnie ochotę pomimo, że ciągle może mnie mieć. I chciałbym być sumą Jej potrzeb i pragnień. Chciałbym po prostu wystarczać i pasować do Jej rzeczywistości, przy kubku z kawą czy do biegu przez Kraków w deszcz.
|
|
 |
1. Chciałbym być dla niej kawą, która zbudzi Ją o poranku i otuli energią na kolejny z dni, który spędzę w Niej; w jej sercu. I chciałbym być Jej mlekiem i cukrem, który pokolorują ów czerń dodając słodkości i delikatności na nierównych drogach każdej z minut upływających wspólnie. Chciałbym być Słońcem, który ogrzeje Jej zmarzniętą, kruchą skórę i da Jej nadzieję na każdy z kolejnych oddechów. I chciałbym być wiatrem, który rozwieje Jej pachnące truskawkami włosy i wyszepta Jej, że jest najpiękniejszym projektem Boga jaki kiedykolwiek powstał. Ale też chciałbym być wodą kiedy chce zmyć z siebie brud wszystkich wspomnień i ciężarów. A potem ręcznikiem, który wysuszy każdą z mokrych kropli słonych chwil. Chciałbym być gwiazdą, która spełni Jej wszystkie marzenia, ale i Księżycem, do którego mówi nocą nie mogąc spać. Chciałbym być Jej poduszką, która układa Ją do snu i kołdrą, która zapewnia Jej bezpieczeństwo przed duchami i ciepło, które od zawsze chciałem Jej dawać.
|
|
 |
I to ja robię błędy, ja mówię za dużo, ja wcześniej się nad tym nie zastanawiam, plotę bez sensu i potem mam dostawać za to baty. Przeze mnie to się psuje. Mi trzeba tego wszystkiego dopakować, żeby obciążyć moje sumienie, żeby załączyć wyrzuty sumienia. Ja jestem tą złą, zrozumiałam. Za każdym razem coś się kończy przeze mnie. Tylko powiedz mi w takim razie - dlaczego kurwa to ja płaczę? Dlaczego nie mogę mówić, choć mam w głowie pełne, składne zdania, ale cholera, nie, nie mogę, bo mam zaciśnięte gardło? Dlaczego mi jest tak zimno, pusto, mam ochotę się zachlać po prostu, położyć gdzieś - w tym deszczu, w błocie i nie pamiętać? Dlaczego ja, skoro podobno nie mam serca, a cała ta relacja jest mi w chuj obojętna?
|
|
 |
Okazuje się, że można funkcjonować z sercem rozdartym na strzępy. Krew nadal krąży w żyłach, powietrze przepływa przez płuca, synapsy przewodzą impulsy. Ale umiera pasja: ruchy stają się mechaniczne, a głos bezbarwny.. zdradzający nieogarnioną wewnętrzną pustkę.
|
|
 |
Przychodzi pijany, rzuca telefonem, wrzeszczy, że powinnam zawsze od niego odbierać, wypomina mi każdy wieczór, który spędziłam z przyjaciółką zamiast z nim, krzyczy, że nie chce tak żyć, że nie chce mnie, ani nas, odpycha mnie od siebie i mówi jak bardzo mnie nienawidzi. Widzę w jego oczach łzy, podchodzę wolnym krokiem i przytulam mocno do siebie. Czuję jego oddech, a po chwili słyszę, jak szepcze mi do ucha, że mnie kocha i nigdy mnie nie chce stracić. Chora miłość, coś, co niszczy nas obojga, ale nie odejdziemy, bo jesteśmy sobie potrzebni jak powietrze.
|
|
 |
Pamiętaj, nigdy nie możesz poddawać się w połowie drogi. Jeśli już zaczęłaś coś robić, skończ to. Niezależnie z jakim skutkiem, czy efektem. Podjęłaś się jakiegoś zadania to doprowadź je do końca. Nie rezygnuj i nie mów, że nie warto. Nie odpuszczaj, gdy wiesz, że możesz wygrać. Nie wmawiaj sobie, że nie dasz rady. Nabierz powietrza w płuca i brnij do przodu. Stań oko w oko z własnymi słabościami. Później uderz i tym samym rozpocznij walkę. A następnie ją wygraj, bo stać Cię na to.
|
|
|
|