jak ja bym chciała, żeby on chociaż się ze mną normalnie przywitał, albo sensownie zagadał. może spojrzał jak kiedyś, przeciągle.... przywrócił mnie do życia. okazał odrobinę zainteresowania. nie znęcał się podrywaniem kogoś innego. bo to boli podwójnie. przepraszam, ze jestem taka beznadziejna ale kiedyś potrafił w tym coś dostrzec, a ja ożywiłam świadomość, że może faktycznie to coś istnieje, że jest we mnie coś. czuję się taka pusta. pełna pustej rozpaczy./
|