|
nie potrafię pozbyć się Ciebie z głowy,a przecież jesteś nikim dla mnie. ||emilsoon
|
|
|
a najbardziej to lubię soboty.bo wiosną chodzimy na długie spacery i rozmawiamy do późna, bo latem zawsze gdzieś wyruszamy, i melanżujemy do nocy, i nic nas nie obchodzi. jesienią ciągle pijemy ciepłą herbatę i jemy ciasteczka. a zimą? zimą możemy położyć się razem pod ciepłą kołdrą, włączyć film, zrobić mnóstwo jedzenia i leżeć tak cały dzień. i to jest cudowne. ||emilsoon
|
|
|
leżeć wieczność w Twoich ramionach, będę dopiero w grobie. ||emilsoon
|
|
|
życie byłoby o wiele prostsze gdybym nie musiała pracować, sprzątać, gotować no i się za Tobą uganiać. ||emilsoon
|
|
|
a pamiętasz, te noce, gdy siedzieliśmy pod gwieździstym niebem, i bez przerwy się całowaliśmy? ja pamiętam. byłam wtedy cholernie szczęśliwa. ||emilsoon
|
|
|
najgorsze w tym wszystkim jest to, że przeszłość to nie jest miejsce, w które możesz się wrócić autem lub samolotem. przeszłość już nigdy nie wróci, a przyszłość już nie będzie taka sama. ||emilsoon
|
|
|
Najgorszy jest moment, w którym czekasz na coś i tak boleśnie nic się nie dzieje. I prawdopodobnie nic się nie wydarzy. A mimo to, Ty nie potrafisz przestać czekać.
|
|
|
nocą wszystko jest lepsze. wódka łatwiej wchodzi, szlugi lepiej smakują, słowa mają sens, muzyka nadaje klimat,a pocałunki dają miłość. ||emilsoon
|
|
|
zawsze Cię obserwowała. uwielbiała Twój chód i to, że nosiłeś czapkę do tyłu. lubiła Twoje oczy, które przypominały jej czekoladę, którą tak uwielbiała. Twój luźny styl i włosy obcięte na zero powalały ją na kolana.a najbardziej kochała Twój głos, kiedy wypowiadałeś jej imię. ||emilsoon
|
|
|
bywam smutna, wtedy nie liczy się nic. możesz przyjść do mnie z paczką fajek. może możemy spalić je razem. może to pomoże. ||emilsoon
|
|
|
to śmieszne, ale z jednej strony chce wolności, chce żyć sama bez niczyjej dyktatury, a z drugiej chce mieć te szesnaście lat i nie mieć obowiązków i zapewniony dom. ||emilsoon
|
|
|
teraz znikam, dam Ci znać, co i jak brat.
|
|
|
|