 |
|
a teraz Ty widzisz moje łzy,
zapominasz, że kiedyś z dna wyciągnęłam Cię.
|
|
 |
|
nie mogę liczyć choć kiedyś powiedziałeś mi,
że w każdej chwili mogę podnieść krzyk.
|
|
 |
|
kiedy pragnę, kiedy wołam, uciekasz gdzieś
kiedy proszę nie ma Cię przy mnie.
|
|
 |
|
gdy mi zimno Ciebie nie ma by ogrzać mnie
teraz mówię, Ty nie słuchasz, nie obchodzę Cię.
|
|
 |
|
przez cały czas milczysz, nazwe to monologiem.
|
|
 |
|
bez znieczulenia, zabijasz mnie, nie ma.
|
|
 |
|
wiesz co we mnie drzemie wciąż podnosisz mi ciśnienie.
|
|
 |
|
zbyt wiele złego nie chcę być twym kolegom
proszę cię kurwa błagam nie rób mi tego.
|
|
 |
|
ponownie toniesz, idziesz na dno, to koniec.
|
|
 |
|
chwila nie zmienia twego stanu skupienia.
|
|
 |
|
oddaj choć moment nie widzisz że tonę?
|
|
 |
|
zostaw mnie, nie kuś, nie mów, nie wołaj
daj skołatanym myślom odpocząć już pora.
|
|
|
|