 |
Nie wiesz nawet ile ci zawdzięczam,
Byłam sama - jak ty byłeś sam,
Nie umiałabym odszukać szczęścia,
A ty sprawiłeś, że smak jego znam...
|
|
 |
Powiedz dlaczego tak bardzo lubisz znęcać się nade mną
Nie chce więcej widzieć cię
Choć znów spotkamy się na pewno
I znów trafiamy na siebie przez przypadek gdzieś
Prze to sypie mi się pod nogami grunt
Znów tylko ty, jak, my
na oślep jadę gdzieś
Pod osłoną nocy zostaliśmy sami znów
|
|
 |
Ciągniemy się na dno
Co krok, co dzień, co noc
Włóczymy się po mieście
Kończymy tam, gdzie nie chcesz
Pojawiam się znowu
Spróbuj powiedzieć, nie
Zabijam cię nawet we śnie
Skończymy tam, gdzie nie chcesz
|
|
 |
Byłeś ptakiem, który odleciał... Nie wiem z jakiego powodu.
|
|
 |
Co dzień myślę o wierze, Bóg mi daje nadzieję
A więc proszę cię, nie mów przy mnie, że nie istnieje.
|
|
 |
Słuchaj - zwolnij, inaczej niczego nie zobaczysz
Co ta chwila o ósmej siedem rano może znaczyć?
Czym ty smakujesz te sekundy?
Goniąc na łeb na szyję widzieć jest trudniej.
|
|
 |
Chwile kiedy wino działa jak melisa, a papieros smakuje jak powietrze po deszczu...
|
|
 |
Możesz pękać jak szyba kiedy się pojawia rysa..
|
|
 |
Prawdziwy seks - to taki, po którym nawet sąsiedzi wychodzą zapalić...
|
|
 |
Jesteś dziurą w mojej głowie
Jesteś przestrzenią w moim łóżku
Jesteś ciszą między tym, co pomyślałam
A tym, co powiedziałam
|
|
 |
umarłam razem z nim. bo zabrał ze sobą moje serce, które dałam mu do wiecznego depozytu. a bez serca nie da sie żyć, czyż nie?
|
|
 |
a pózniej pamiętam tylko mroźny powiew wiatru, przemykające pod jasną osłoną księżyca drzewa, ich szum i pisk opon. a pózniej pamietam tylko ból, nie fizyczny. on był jak główka od pineski, chociaż bolało mnie całe ciało. wtedy zrozumiałam, ze moje serce jest większe niz ja sama. ze jego ból potrafi zagłuszyć wszystko. nawet połamane kości. ból straty, zabija tak samo, jak wypadek osobę stracona.
|
|
|
|