 |
Nie jesteś mi obojętny, nigdy nie byłeś, nigdy nie będziesz.
|
|
 |
z dnia na dzień coraz bardziej chcę odejść z tego świata. niby nic mi nie brakuje, rodzina, przyjaciele, mam co jeść, gdzie mieszkać, z kim porozmawiać, ale nie ma obok mnie, Jego. i to właśnie przez Niego nie potrafię żyć dłużej sama./odniego
|
|
 |
Pomagam wszystkim wkoło, daje rady, jakich pierdolony psycholog by nie wymyślił, a sama nie potrafię ogarnąć syfu, który rozrywa mnie od środka. Nie radzę sobie z ciszą. Nie radzę sobie z drżącymi dłońmi przy odpalaniu papierosa. Mam milion wad, ale potrafię kochać. Potrafię oddać serce, jak nikt, nikomu.
|
|
 |
Jak przeraża Cię moja szczerość to się pierdol, nie wracaj.
|
|
 |
I tak przez trzy lata, praca, ona, chata. Nie widziałeś po za nią tu świata.
|
|
 |
|
Chyba wciąż brakuje mi odwagi. Wciąż nie chcę z nikim o tym rozmawiać i dusze to w sobie. Przez to często jestem smutna. Dopóki tego nie powiem komuś - nie uwolnię się od tego. / i.need.you
|
|
 |
|
Prawie każdy mi go przypomina, choć nikt tak na prawdę nie jest do niego podobny. / i.need.you
|
|
 |
|
założyć słuchawki, schować się pod poduszką, utonąć w dźwiękach i już nie wychodzić ... tak pozostać.
|
|
 |
|
niektórzy po prostu nie są warci, żeby zdjąć dla nich słuchawki.
|
|
 |
Uroczyście się z Tobą żegnam. Oficjalnie kończę tą żałosną znajomość bez cienie smutku czy cierpienia w sercu. Dałeś mi wiele do myślenia. Pokazałeś, że nigdy nie mogłam na Tobie polegać, że zawsze to ty brałeś ode mnie ,nigdy nie dając nic w zamian oprócz kilku łez płynących po policzkach. Nigdy nie byłam niczego pewniejsza jak tego, że już Cię nie chcę, że Cię nienawidzę i, że nie masz dla mnie żadnego znaczenia. Pozwól, że teraz w całości oddam się uczuciu do faceta,który cierpliwie czekał aż znikniesz. Dzisiaj znikasz ostatni raz, nie wracasz już, bo na to nie pozwolę. Zabiłam Cię w myślach. Zapomnij, że istniałam, bo ja już nie pamiętam nawet Twojego imienia.
|
|
 |
Mówią, że jestem niedojrzała. Żebym głośno nie słuchała muzyki, bo na starość będę głucha. Żebym nie siedziała na ziemi, bo w przyszłości będę chorować. Mówią, żeby się ciepło ubierać, bo jak będę starsza to będę mieć problemy ze zdrowiem. Mówią, że nie powinnam wieczorami wychodzić z domu, bo to przecież nigdy nie wiadomo co czeka za rogiem. I w pochmurny dzień, mówią że powinnam zostać w domu, bo zmoknę i będę chora, bo nie warto w taką pogodę iść na rower, na spacer, na boisko. Ale ja się pytam, po jaką cholerę mam się tym martwić? Jaką mam gwarancję, że w ogóle dożyje tych dni, o których tak mówią? Zresztą, po co na starość będzie mi dobry słuch, wspaniałe zdrowie, co ja wtedy będę mogła zrobić? Czy nie lepiej mieć chociaż co wspominać? Wolę czerpać garściami póki jeszcze mogę. Przestać wreszcie tak bardzo martwić się o jebane jutro.
|
|
|
|