Mimo nawet nie najgorszego dnia jest niewiarygodnie pusto. Naprawdę potrzebny jest taki ktoś, kto po prostu przy mnie będzie, przytuli, nie będzie drążył ani zadawał tych wszystkich ciężkich do odpowiedzenia pytań a będzie potrafił siedzieć ze mną wśród niezachwianej ciszy. Kogoś, kto w jakiś niemożliwy sposób udowodni mi, że jest tu jeszcze dla mnie nadzieja. Kogoś, komu mogę zaufać. Tu jest naprawdę mało takich jednostek, tutaj jest tyle nienawiści, niepotrzebnej. Czemu tacy jesteście? Czemu za każdym razem wbijacie nóż w plecy? Zawiść, kłamstwa, fałszywość, obłuda. Nie rozumiem dokąd to wszystko zmierza i prawdę mówiąc boję się, że będzie jeszcze gorzej. Dobranoc. /m
|