 |
|
. Kiedy Cię poznałam rozpoczął się najpiękniejszy rozdział mego życia . dzyndzel ♥
|
|
 |
|
- skończ, dobra? - mruknęłam maskując zażenowanie uśmiechem. przeszedł z pozycji leżącej do siedzącej i położył dłonie na moich kolanach. - ej, mówię serio. w gruncie rzeczy to wariactwo. no wiesz, na przykład kwestia tego, iż w Twoim chrapaniu odnajduję esencję słodkości, a na punkcie Twojego nieogaru z włosów o poranku, wręcz szaleję. albo teraz chociażby... - zadziorny uśmiech rozświetlił Mu twarz, kiedy uniosłam pytająco brwi, spodziewając się kolejnej dawki chorych wizji. nie złapałam oddechu, podczas gdy On zdążył już pociągnąć moje dłonie, wygodnie się ułożyć i ściągnąć mnie na siebie. ciepło Jego ciała przenikało w każdy centymetr mojego. - jeszcze tego nie ogarniam, ale pierwsze efekty konkretne. jak tam pisało? miłość? poproszę o przedłużenie recepty. nawiasem miało być trzy razy dziennie. jeśli tak dalej pójdzie, to przedawkujemy... - boże, skończ - urwałam, definitywnie zamykając Mu usta pocałunkiem.
|
|
 |
|
mam trochę piegów na nosie, włosy związane w iście nieogarnięty kucyk, wystygłą kawę w wysokim kubku i popsute serce. naprawdę popsute. niczym jogurt pokryty pleśnią, grubo po terminie, bo ten cudowny koleś nie miał akurat na niego ochoty.
|
|
 |
|
potrząsnął głową, gdy zaczęłam odchodzić. została jedynie ta nadzieja, że nie podniesie się z ławki, że nie ruszy za mną, że nic nie powie. zerwał się, a w mgnieniu oka zaciskał w dłoniach moje nadgarstki. - nie ogarniam coś. pierwszy kwietnia, czy ot tak wzięło Cię na ściemnianie? bawi Cię to, śmieszy w jakiś sposób, sprawia Ci radość? bo wiesz, mi nie. - wysyczał wręcz. podniosłam podbródek i spojrzałam Mu w oczy. nagle nie było zdań, słów, sylab. nagle straciłam język, którym dotychczas się posługiwaliśmy. - powiedz mi, że nie dotykam Cię teraz ostatni raz... obiecaj, iż to jest na niby. - szeptał, głaskał mnie swoimi słowami, jakby one miały wszystko zmienić. wyswobodziłam się z uścisku, odwracając się. Jego krzyk rozniósł się echem: - pieprzony żart, kocham Cię!
|
|
 |
|
pyknięcie czajnika wyrwało mnie z zamyślenia. ocierając łzę przypadkowo znalezioną na policzku, wstałam od stołu. wszystko było nie tak - zdrętwiały łokieć od podtrzymywania głowy, papierowe zakończenie sznureczka od torebki herbaty, które przy zalewaniu jej wrzątkiem znalazło się w środku, kukułka wyskakująca z zegara o niewłaściwej godzinie. niebo lśniło miliardem małych punkcików, takie samo jak miesiąc, tydzień temu, takie samo jak w środę, wczoraj; jakby maskując paskudną pomyłkę dokonaną przez świat.
|
|
 |
|
wiesz co zrobić, żeby wszystko zjebać.
|
|
 |
|
. Chciałabym , aby z miłością było tak jak z siatkówką – gdy ktoś krzyczy "moja" reszta się odsuwa . dzyndzel ♥
|
|
 |
|
. Często śnił się jej po nocach , często o Nim myślała .. I równie często za Nim tęskniła . dzyndzel ♥
|
|
 |
|
. Może kiedy zobaczysz ją w za dużym swetrze , z papierosem w dłoni , siedząca na parapecie ze łzami w oczach , które już dawno zmyły makijaż , Może wtedy dotrze do Ciebie jak bardzo Cię kochała . dzyndzel ♥
|
|
 |
|
. Czasem mam ochotę tak konkretnie jebnąć tym wszystkim i pójść w cholerę , zostawiając ten syf innym .. dzyndzel ♥
|
|
 |
|
. Zmiany ? tak przeszłam ich wiele . inny kolor włosów . może trochę więcej wzrostu . zrozumiałam wiele spraw , które do tej pory były dla mnie dziwne . porzuciłam dawne obawy czy smutki . zaczęłam wszystko od nowa . może nie jestem już taka jak kiedyś . osoby którym ufałam po prostu mnie opuściły . ale nic nie poradzę na to że jestem taka a nie inna . z każdym dniem przyzwyczajam się do samej siebie . poznaję się lepiej i akceptuje nawet wady . dzyndzel ♥
|
|
 |
|
Facet jak strumyk. Ładny, bo ladny, nie każdy bystry. / bibliotekowy-swiat
|
|
|
|