 |
określ się kurwa konkretnie - jesteś, albo Cię nie ma.
|
|
 |
[cz2] Przy stoisku z trampkami zauważył niską i drobną dziewczynę. Nie zastanawiał się długo, wiedział, że im dłużej będzie się zastanawiał tym większe będzie miał obawy. Wziął jeden głęboki oddech i ruszył w jej stronę, podszedł z boku, z lekkim uśmiechem swobodnie opuszczając dłonie wzdłuż ciała
-Przepraszam.... - powiedział cicho tak żeby słyszała tylko ona, a kiedy skierowała oczy w jego stronę zaniemówił...
-tak? - ponagliła.
Miała wspaniałe ciemne włosy i jasno niebieskie oczy. W jego głowie szalała burza emocji nad którymi od dziecka panował. Ba, nawet je zablokował, żeby mu nie przeszkadzały przy ludziach. Kimże ona jest, że wywołuje we mnie taką burzę, pomyślał rozgoryczony. Ściągnął lekko brwi i przemówił nie poznając nawet swojego głosu.
|
|
 |
[cz1] Chłopak, 16 latek stał przy regale w sklepie obuwniczym. Zawsze pewny siebie, nie miał nigdy problemów z ludźmi, jego psychologiczne podejście i empatia pozwalały mu na zjednywanie sobie każdego człowieka. Wiedział jak zwrócić na siebie uwagę, zawsze najlepiej ubrany wśród swojego towarzystwa, prawie każda dziewczyna chciała przebywać w jego towarzystwie. Ale nie był draniem jak to często bywa u takich chłopaków. Jego asertywność pozwalała mu na dyplomatyczne wykręcanie się od startujących do niego dziewczyn. W sklepie szukał nowych butów, to jedyna rzecz, która nie była w nim idealnie dopasowana, miał sentyment do butów, zmieniał je dopiero kiedy zaczynały wyglądać na zniszczone, a i sam nie wiedział jak je dobierać, więc rozejrzał się po sklepie.
|
|
 |
Chciałbym być daleko stąd, gdzie jutra słodki smak, gdzie usta twe, gdzie w ramionach mych ty.
|
|
 |
a Ty... Ty śmiej się z ich trywialnych żartów, nazywaj hiperbolicznie "przyjaciółmi", przyjmij fasadę uśmiechu, za którą stoją ogromne pokłady bólu, ciesz się popularnością w ich protekcjonalnym, fałszywym gronie, wciskając sumieniu słuszność swojej dekadencji. bo przecież łatwiej płynąć z prądem, lecieć z wiatrem. no powiedz... czyż nie, mój Pozerze? / pstrokatawmilosci
|
|
 |
- Przepraszam. -Z a co ? - Za zepsute urodziny - A le Ty mi wcale nie zepsułeś urodzin wręcz przeciwnie są cudowne.. - Nie kocham Cię już..
|
|
 |
chcę Ciebie. oryginał to oryginał. masz być Ty. Ty albo nikt.
|
|
 |
bądź moim Tristanem, pieprzonym Romeem. a nawet Shrekiem. ale bądź.
|
|
 |
|
Nie chcę od Ciebie nic prócz miłości, ale chcę dać Ci tyle, abyś poczuła ciepło mojego serca przy swoim. /podobnopopierdolony
|
|
 |
|
Stałem przed nią wsłuchując się w odgłosy uderzającego wiatru o gałęzie smutnych drzew. Ona nie musiała nic mówić, ja już wszystko wiedziałem. Patrzyłem w jej przeszklone oczy, w których widziałem własne niewyraźne odbicie. Spoglądałem na nią nie umiejąc odwrócić wzroku. Ostatnie jej spojrzenie i słowa "Zostaw mnie w końcu, nie chcę Cię" Cofnąłem się o kilka kroków w tył. Stałem już daleko przed nią. Słone łzy napłynęły do oczu tak, że przed sobą nie widziałem żadnej ścieżki, a szedłem choć nie wiem gdzie. Już nie było odwrotu. Po moich policzkach spływały łzy, a serce uderzało o żebra tak, jakby chciało powiedzieć, że mam się odwrócić i biegnąć do niej, aby otarła moje łzy. Nie mogłem tego zrobić, ona by tego nie chciała. Całe moje wnętrze płakało, krwawiło i zabijało mnie mocnym kłuciem w klatce piersiowej. Nagle wszystko ucichło, słyszałem tylko wiatr i bolesne echo obijające się o moje uszy. To ona, z daleka krzyczała zrozpaczone, zabijające mnie- żegnaj. /podobnopopierdolony
|
|
 |
-Mamo! kiedy będzie obiad? -Jak zrobię to będzie. -Mamo ! Idę na Impreze. -kiedy będziesz? -jak wrócę to będę.
|
|
|
|