 |
tyle bólu. tyle bólu, który tak wielki, za wielki, żeby go można odnaleźć w tych słowach.
|
|
 |
jestem zagmatwany w sobie do obłędu
|
|
 |
część życia to czekanie. na przykrość, na przyjemność, nie wiadomo na co.
|
|
 |
jak Ci nie wstyd milczeć mi prosto w serce?
|
|
 |
a w duszy mej pogrzeby bez orkiestr się wloką
|
|
 |
a na ten świat ja nie wiem po co przyszedłem, ale żałuję tego. lepiej byłoby dla mnie, żebym nigdy nie narodził się. przeklinam dzień ten. wiem, że kochałem i kocham jak nikt inny nie kochał na tej śmierdzącej, zafajdanej planecie i wiem, że mam prawo płakać teraz i za kilka dni, a może już za chwilę żyły sobie podciąć, bo nie mam już nic. dlatego umrzeć chce, żeby nigdy nie przestać Ciebie kochać
|
|
 |
potrzebuje miłości nie więcej niż ona i jeszcze nie mniej, i nie żałuje. jeśli chcesz mi coś powiedzieć możesz do mnie zadzwonić, będę smutniejszym i mądrzejszym sukinsynem.
|
|
 |
zapomnieliśmy się kochać. może to tylko chwilowe, może da się to przeczekać
|
|
 |
pan się obco w sobie czuje, pan się w sobie obija o siebie
|
|
 |
boje się rano wstać, boje się dnia, codziennie rano boje się otworzyć oczy, ze strachu przed świtem, zupełnie nie wiem, co zrobić z nadchodzącym dniem. no nie moge. o, kurwa! mam niby jakieś obowiązki, a przecież – pustka, jakby zupełnie nie miało znaczenia czy wstane czy nie wstane, czy zrobie coś, czy nie zrobie, ja pierdole, higiena, jedzenie, praca, jedzenie, praca, palenie, proszki, sen. ja pierdole, kurwa.
|
|
 |
poruszyłaś we mnie coś, o istnieniu czego nawet nie wiedziałem. jesteś i zawsze będziesz częścią mojego życia. zawsze.
|
|
 |
kiedy raz pomyślisz o śmierci - to wróci, zawsze wraca. niczym narkotyk, najgorsze z uzależnień. powróci. w dzień, na spacerze, nawet we śnie. dopadnie cię wszędzie, niezależnie od tego, gdzie akurat będziesz.
|
|
|
|