 |
nie chciała od niego nic prócz bycia przy nim.
ten naćpany kretyn nigdy tego nie rozkminił.
|
|
 |
to taki moment życia, w którym wyjdę, trzasnę drzwiami.
nie chcę wiedzieć co będzie, nie chcę wiedzieć co z nami.
|
|
 |
nigdy więcej tak tak do ciebie mówię.
nigdy więcej już skarbie nie spróbuję cię uwieźć.
|
|
 |
nie rozumiem nic już, żadnego słowa. pogubiłaś się kochanie, sama zobacz.
nigdy więcej nie będziesz mogła spróbować znów.
|
|
 |
w kurwe niepodokańczanych spraw, nie chce do nich wracać,
pieprzona miłość z nią to syzyfowa praca.
|
|
 |
w sumie pierdolę co przyniesie mi jutro,
jestem tylko rozbitkiem co przypadkiem tu utknął.
|
|
 |
chce godnie brnąć przez ten smętny pieprznik,
by spróbować wreszcie złożyć w całość,
życiowe puzzle gdzie nigdy nic nie pasowało.
|
|
 |
odkochał się. ot tak! poprostu.
|
|
 |
i nie ważne już, kto popełnił błąd. wróć..
|
|
 |
pluję i śmieję się ze snów, których widziałam wystarczająco dużo.
|
|
 |
zapomnienie tej przygody, z której nikt nic nie zyskał.
|
|
|
|