 |
zobacz jak cudownie marniejemy, zapętleni w treści bez znaczenia
|
|
 |
wieczór lekko wlewa nam się do głów
|
|
 |
usta do pocałunków, usta do słów
|
|
 |
spadłem tutaj i nie pytaj mnie o życie, bo nic nie wiem. stoję niemy między krukiem, a wietrznie błękitnym niebem
|
|
 |
mają to miejsce za piekło. zostanę tutaj, chociaż nie ludzkim jest być słabym
|
|
 |
ciężko strawna prawda, ściska żołądek w mękach, a słowa jak brzytwy podcinają gardła
w żartach
|
|
 |
zobaczyć Cię choć jeden raz, by łatwiej znieść samotny czas. choć jeden raz Cię objąć móc
i wierzyć, że na zawsze już
|
|
 |
tęsknie, choć to dziwne. błagam o powtórkę ze starówki, abym mogła tylko chociażby popatrzeć..
|
|
 |
prześladuje mnie to pieprzone przeczucie, że nie wiem dokąd uciec, a jestem sama więc dokąd wrócę?
powoli niszczy mnie samotność
|
|
 |
nie pierwszy raz nie mam nawet czasu na miłość
|
|
 |
w bezradności nieprzeniknionej, w roztargnieniu na śmierć
|
|
|
|