 |
kocham to rozkoszne drżenie mojego ciała, kiedy widzę go po raz pierwszy od tak dawna. powiedziałabym co wtedy czuję, ale takich rzeczy nie mówi się na głos.
|
|
 |
wracając tutaj i czytając samą siebie, budzę każde wspomnienie jak niedźwiedzia z zimowego snu. i pomyśleć, że gdybym czytała to samo rok czy dwa wcześniej nie posiadałabym się z przeszywającego mnie bólu. natomiast dziś się uśmiecham na te same wspomnienia. z czasem łagodnieją, są wybrakowane. zostają wyłącznie jako te dobre. nie, czas nie leczy ran, ale pozwala zapomnieć o bólu. i przy okazji nasuwa się jeszcze jeden wniosek. dobre rzeczy w życiu zaczynają nas spotykać dopiero wtedy, gdy nabierzemy dystansu do tych złych.
|
|
 |
Halo, jest tu jeszcze kto?
|
|
 |
Wiem że dość już masz, bo w oczach szybko znikasz.
|
|
 |
Dla dobrych być dobrym, starać się być ponad złym.
|
|
 |
Szczęście… dla mnie ciepło jej dłoni.
|
|
 |
Ten piękny uśmiech, jak cud natury, jej mokre włosy w deszczu purpury.
|
|
 |
Wiatr rozwiał dym, a myśli dziś czyste, jak kartka.
|
|
 |
Nie musiałaś się z kimś puszczać, żeby być niewierna, wiecznie zimne usta, nie dające ciepła.
|
|
 |
Co porwane się nie zrośnie, powroty to bezsens, śpię spokojnym snem, o niczym nie śnię.
|
|
 |
Czy bywało lepiej? w głowie same dziury, kiedy łączą dwoje ludzi tylko awantury.
|
|
 |
Obca, odwrócona, pamiętam widok pleców i świadomość już nie umiem czytać Twoich gestów.
|
|
|
|