 |
z przykrością uświadamiam sobie, że nieustannie tkwię w permanentnym poczuciu winy. winna bo powinnam się uczyć, bo powiedziałam coś lub czegoś nie powiedziałam, bo zapomniałam wieczorem pozmywać naczyń, bo jestem dyktatorką, bo ktoś pomyśli o mnie źle lub ja o kimś pomyślę, bo nie oddzwoniłam, bo nawet nie zaczęłam pracować nad blogiem, bo z dnia na dzień przekładam przedłużenie praktyk. regularnie mam wyrzuty sumienia związane z tym, że moje życie odbiega od wyobrażeń jak chcę by wyglądało. cowieczorne zadręczanie się, bicie się z myślami w łóżku, problemy z zasypianiem. strach nie pozwala mi spać spokojnie. problemy z zaakceptowaniem siebie, z pozwoleniem sobie na szczęście.
|
|
 |
gdzie prawdziwe przyjaźnie od piaskownicy? gdzie miliony chwil na podwórku? gdzie zaufanie ponad normę? nie ma nic, nie ma nic co można nazywać prawdziwym.
|
|
 |
Trzeba byc dla swojej Ukochanej takim, żeby wszystkim innym współczuła, że takiego miec już nie będą
|
|
 |
Powtarzają, że jestem silną kobietą, ale nie jestem na tyle silna by powstrzymać łzy. Więc co to za siła ?
|
|
 |
Czasem jeszcze nalewam dwie filiżanki kawy zupełnie zapominając, że jego od dawna już nie ma. / napisana
|
|
 |
To nie jest tak, że ja nie lubię swojego życia. Przecież ja nie mogę narzekać, że jest mi bardzo źle, nie. Mam dobrą rodzinę, znajomych, świetnych przyjaciół. Niczego mi nie brakuje, osiągam jakieś tam swoje małe sukcesy. Jest tylko jeden mały problem, który powoduje, że chwilowo nie mam siły cieszyć się z tego wszystkiego. Brakuje mi jednej osoby, która sprawiała, że byłam najszczęśliwszą osobą pod słońcem, a życie było jak wygrane na loterii. Miłość sprawiała, że mogłam wszystko, że chciałam żyć wiecznie, aby móc cieszyć się i zarażać tą radością innych. Teraz gdy utraciłam to uczucie muszę na nowo uczyć się jak żyć i czerpać radość z tego, co mi pozostało. / napisana
|
|
 |
Miłość? Ona wyrwała mi serce, powykręcała ręce, podpalała duszę i katowała myśli. Ona pobawiła się mną jak zabawką, bo najpierw mąciła mi w głowie i dała chwilę szczęścia, aby za chwilę sprowadzić mnie do parteru i całkowicie zrujnować. Miłość boli, tak kurewsko boli, że wariujesz i piszczysz z bólu. Sprawia, że płaczesz, że dusisz się, że nie potrafisz patrzeć na świat. Ona przyjaźni się z cierpieniem i dlatego tak łatwo potrafi nas zniszczyć i potraktować jak psa. Odkąd poznałam ją z takiej strony, nie chcę już więcej kochać. / napisana
|
|
 |
Wiesz, co jest najgorsze? Najgorsze jest to, że ja czasem mam wrażenie, że on wyjechał tylko na chwilę aby pozałatwiać swoje sprawy i zaraz wróci. Łudzę się, że tęskni, a w nocy nie potrafi spać bo myśli o mnie, że za moment znów będzie dobrze. To jest pieprzona nadzieja, zupełnie naiwna, bo przecież między nami wszystko skończone, jego już nie ma i nie wróci. Ja mogę tęsknić i wymyślać o nas różne historie, a przy tym od razu się wykończyć, bo to wszystko roi się tylko i wyłącznie w mojej głowie. On nie daje żadnych znaków, nie robi mi nadziei, a ja rozmyślam, analizuję, kalkuluję. Och, ale to chyba nic dziwnego, przecież już dawno zwariowałam od tej miłości. / napisana
|
|
 |
Wszyscy mówią, że zasługujesz na więcej, ale nikt nie ma zamiaru Ci tego dać.
|
|
 |
Nie wiem do jakiego typu ludzi się zaliczam. Jestem głupia, ale całkiem inteligentna. Potrafię rozwiązywać cudze problemy, ale nie potrafię zaradzić własnym. Lubię dużo wiedzieć na temat innych ludzi, chociaż ta wiedza wcale nie jest mi potrzebna. Każdego nowego tygodnia zaczynam wszystko od nowa, pragnę się zmienić i wierze, że kiedys mi sie to uda. Choć czasem krytycznie spoglądam na świat, wiem, ze sama potrzebuję masy pracy. Poza tym uśmiecham się, żartuję, płaczę i kłamię, jak każdy choć codziennie obiecuję sobie tego nie robić. Czasem jestem z siebie dumna, lecz częściej po prostu sobą zmęczona. Zwyczajnie. Nienawidzę mojej nadwrazliwości. Nienawidzę gdy mi nic nie wychodzi, nienawidzę swoich wielkich słabości, nienawidzę swojego strachu, czasami nienawidzę żyć.
|
|
 |
i mieć cię na dzień dobry i na dobranoc.
|
|
 |
Ciągle ktoś mnie opuszcza. I za każdym razem to kończy się płaczem.
|
|
|
|