 |
"będzie dobrze" dwa słowa, po których jest tylko gorzej... / i-co-ty-dajesz
|
|
 |
Może jeszcze nadejdzie taki dzień... Wrócisz, przytulisz się od mnie, powiesz, że tęskniłeś, że kochasz... dzień, w którym znów będzie stać mnie na uśmiech... / i-co-ty-dajesz
|
|
 |
Moze nie są zbyt rozgarnięci, potykają się o własne nogi, śpią na drodze, ale to właśnie oni martwią się o nas, nawet wtedy kiedy wkręcamy im coś co jest tak samo nierealne jak to, że o nich zapomniemy. / i-co-ty-dajesz
|
|
 |
"-To tylko jej chora psychika", ale powiedz czy ta właśnie psychika ma prawo znowu wszystko niszczyć... wszystko to, na co pracowaliśmy tak długo? / i-co-ty-dajesz
|
|
 |
Nie myśl sobie, że jest w tobie coś o czym byłabym w stanie zapomnieć... / i-co-ty-dajesz
|
|
 |
Nawet wasz alkoholizm i fakt, że śpicie potem na zakrętach nie zmieni tego, że będzie nam was brakować... / i-co-ty-dajesz
|
|
 |
i czy kiedys stać nas jeszcze będzie na szczery uśmiech wobec siebie i choć odrobinę zaufania..? / i-co-ty-dajesz
|
|
 |
W każdym detalu, akordzie i dźwięku
Bez Ciebie życie nie miałoby sensu .
|
|
 |
Nie pytaj mnie o jutro, to za tysiac lat.
|
|
 |
I znów moje marzenia utopiły się w Twoim uśmiechu .
|
|
 |
Mały chłopczyk domagał się, żebym wzięła go na ręce. Biorąc go utuliłam do siebie poprawiając mu jedną ręką czapkę spadającą na oczy. Spojrzałam w górę na granatowe niebo wypełnione gwiazdami. Kazałam mu zerknąć i podziwiać. - zobacz! spadająca gwiazda! - krzyknął i dotknął mojej brody próbując skierować mój wzrok w odpowiednie miejsce na niebie. - sybko pomyśl zycenie! ja jus pomyślałem. - cmoknął mnie w nos. - ja też. - przytuliłam go mocniej. - ja mam zycenie, zeby być krecikiem. a ty ? - żeby On w końcu był szczęśliwy.. - powiedziałam cicho jakby sama do siebie. - kto , krecik? . - malec zapytał a ja wybuchnęłam śmiechem. - taak, krecik kochanie. - taki jeden , wredny krecik .
|
|
|
|