 |
|
wciąż szedł po swoje, nie słyszał że się śmieją, miał problem z ludźmi z miasta, z utraconą nadzieją.
|
|
 |
|
miał tego dość, w niebo skierował oczy, ona tam była i kazała mu skoczyć.
|
|
 |
|
niepotrzebne nam nuty, gramy muzykę miasta, daj na full, wdepnij gaz niech opony mielą asfalt.
|
|
 |
|
ja nadal czuję dumę wiesz dlaczego, doszedłem tutaj sam nie dałeś mi niczego.
|
|
 |
|
myślą, że są lepsi nie są, nie czuj się gorszy, kto im dał prawo żeby móc nas osądzić ?
|
|
 |
|
spójrz mi w oczy są spokojniejsze od skał. chłodniejsze niż stal, trzeba mieć fason - ja go mam.
|
|
 |
|
gdy przestanie bić mi serce, funkcjonować mózg, przykryj dłonią moje zdjęcie poczujesz życia puls.
|
|
 |
|
normalne życie ziomuś toczy się pośród betonu, gdzie co podpowiada serce, weryfikuje rozum.
|
|
 |
|
chujowy nawyk kiedy smutek leczą wódką, łudzą się że życie przyniesie im lepsze jutro.
|
|
 |
|
to co ma się zdarzyć i tak przyniesie jutro, odnajdź siłę w sobie, nim będzie za późno.
|
|
|
|