|
myślę o Tobie i jakoś nie mogę przestać cały mój świat w Twojej osobie się streszczał.
|
|
|
wsiadam do pociągu gdziekolwiek mnie zabierze żałuję tylko że Ty mnie nie odbierzesz.
|
|
|
bo przyjaźń to nie transakcja na miesiąc, dwa, albo póki jest pięknie. przyjaźń to miliony prześmianych godzin,a tysiące przepłakanych. kilkanaście kłótni, kilkadziesiąt czułych gestów i jedno uczucie: szczęście.
|
|
|
Teraz oferujesz mi pomoc? a gdzie byłeś jak świat mi się walił, i ćpałam tyle, że już nie ogarniałam rzeczywistości? gdzie byłeś, kiedy piłam takie ilości alkoholu, że własna matka się mnie wyparła? gdzie byłeś kiedy paczka fajek nie wystarczała mi dziennie? Nie odpowiesz? to ja to zrobię. Ruchałeś blond barbie, i woziłeś jej rozjebaną dupę w swoim samochodzie. Nie potrzebuję Twoich rad, i wskazówek. Przecież przez Ciebie przechodziłam gorsze gówno, więc się odpierdol.
|
|
|
Zdarzały się chwile, że on był okropny, każda minuta bez niej rozrywała mu aorty, potrzebował jak tlenu jej, jak wody do picia. Życie bez niej? Nie chciał takiego życia.
|
|
|
I chyba czas coś zrozumieć, odejść, pochylając głowę w dół. Zachować dla siebie to co nadal do Ciebie czuje, uśpić to, nawet zabić.
|
|
|
idźmy za dom, na ławkę, do kina, do lasu, na ognisko, nad rzekę, za rękę, pod rękę, na rękach, wrócimy jutro, pojutrze, za tydzień , za miesiąc , za rok , nigdy .
|
|
|
doceniaj poświęcenie innych, szanuj czas, i z kimkolwiek rozmawiasz zawsze patrz prosto w twarz.
|
|
|
i może dobrze, że los nie postawił na nas.
|
|
|
nie jestem wzorem do naśladowania, jak każdy człowiek mam się z czego wyspowiadać.
|
|
|
to chore, to chore, weź oddech do płuc, jeśli życie to kurwa to i tak dotknę jej ust.
|
|
|
wtedy liczyło się to piękno, które nas już nie otacza
|
|
|
|