 |
[ CZ1 ] Puściłam sobie najgłośniej muzykę w głośnikach i poszłam zmywać naczynia do kuchni. Po chwili brat usiadł na jednym krześle. 'Co?' Zapytałam, nie przerywając. 'Co Ci?' Zapytał. Spojrzałam na niego. Wybierał się gdzieś, miał już buty na nogach. 'Nic. Po prostu tak mnie jakoś wzięło.' pokręcił z niedowierzaniem głową i odszedł, ubierając kurtkę. 'Ej, masz gościa! Wpuścić?' Krzyknął z przedpokoju. 'Tak!' Odpowiedziałam, biorąc ręcznik do ręki i wycierając się. 'Cześć.' Nogi ugięły się pode mną, serce stanęło, zadając wielki ból, a rozum umarł. 'To Ty?' Zapytałam, opamiętując się. 'No ja.' Powiedziałeś, zdejmując kurtkę. 'Czego chcesz?' Warknęłam, znów zabierając się za mycie naczyń. Poszedłeś do mojego pokoju, włączyłeś jakąś piosenkę i wróciłeś do mnie. Wysłuchałam jej do końca. Koleś śpiewał o tym, jak to bardzo tęskni, żałuje i kocha. 'I co to ma niby być?' Zapytałam, kończąc zmywanie. 'To jest jakby... No wiesz... To samo chciałbym Ci powiedzieć ja.' Zamurowało mnie.
|
|
 |
wtedy doradzałam koleżanką . nie mogłam ich zrozumieć . radziłam by układały ładnie włosy , żeby się malowały , żeby ubierały seksowne ciuchy . mówiłam , że mają się uśmiechać , bawić - po prostu kochać życie , mając wyjebane na tego dupka . dzisiaj ? też chciałabym wcielić to w życie , ale nie potrafie . nie da się . i już .
|
|
 |
możesz mnie poniżać, mówić mi prosto w twarz jaką suką jestem, wyzywać od najgorszych, jakimkolwiek slangiem - spoko. ale na jedno nigdy Ci nie pozwolę - powiedz słowo na kogoś mi bliskiego, a wtedy nie będzie już tak fajnie. nigdy nie dam pojeżdzać po przyjaciołach czy rodzinie - nie w mojej obecności, zapamiętaj to sobie.
|
|
 |
Gdybyśmy umieli tak kochać , jak umiemy nienawidzić..
|
|
 |
był tak cholernie arogancki i wredny. jarał trawę i pił niezliczone ilości alkoholu. ludzie mówili, że należy do tych 'zniszczonych i złych' - ja miałam to w dupie, dumnie trwając przy Jego boku. miał cudowne serce.
|
|
 |
zaczęło lać. niebo zaczęło niesamowicie zanosić się deszczem. właśnie, wtedy ściągnął swoją bluzę. niezdarnie ją, jej założył, nie słuchając sprzeciwów z jej strony. wziął ją na ręce, tak jak przenosi się pannę młodą przez próg. zaniósł ją pod zadaszenie, jednego z budynków. - Ty, tylko sobie mała nie schlebiaj. po prostu Twoich trampek, było mi szkoda. - powiedział, udając powagę. oboje wybuchli śmiechem. on delikatnie się nachylił. ona cała podekscytowana zamknęła oczy i zaczęła się przygotowywać do pocałunku. - to należy do mnie. - powiedział z uśmiechem, ściągając z niej bluzę. - a to do mnie. - powiedziała, całując go namiętnie.
|
|
 |
chciałabym mieć tą silną wolę i siedzieć przy książkach tak długo, jak siedzę przy komputerze.
|
|
 |
ej mała, Ty lepiej sercem wybierz, bo rozum to Cię w chu*a robi.
|
|
 |
Nie używaj słów, których nie rozumiesz.
Obiektywnie jesteś tylko szarym tłumem w sumie.
|
|
 |
Jestem hardcorem. Potrafię płakać, śmiać się, tańczyć i śpiewać w tym samym czasie.
|
|
 |
Tak siedzę i myślę ,że na świecie nie ma już miłości ,nie ma tego cholernego uczucia. Młode dziewczyny usuwają dzieci ze swojego brzucha ,tylko dlatego ,że sobie nie poimprezują. Młodzi ludzie wybierają karierę a rodzinę mają w dupie. I chłopcy dla których się liczy 'fajna dupa'.
|
|
 |
Mała marzycielko , nie zapominaj o życiu!
|
|
|
|