 |
Bywało, że serce było jedynie marginesem, tym nic nie znaczącym, potrzebnym by zapisać zaledwie parę wątków, których równie dobrze mogłoby zupełnie tam nie być. Uczucia? Sterta kurzu, syf gromadzący się gdzieś pomiędzy, nigdy nie uważałam, że potrafię im podołać, nigdy też nie dzieliłam się nimi, bo nadzwyczajnie nie było po co. A szczęście? To parę reguł, sprostowań w życiu, bez terminowej definicji, bez zaprzeczeń i skrupułów, dziś go nie ma, bo szczęściem był On. / Endoftime.
|
|
 |
prawidłowo rzucony facet wraca, jak bumerang.
|
|
 |
chcę mieć przyjaciela geja. grincher
|
|
 |
chciałabym spotkać Cię na ulicy, stanąć z Tobą twarzą w twarz i zobaczyć Twoją reakcję. Przecież byłam ważna. grincher
|
|
 |
ale ty wrócisz, prawda? grincher
|
|
 |
fajnie jest nic nie czuć. grincher
|
|
 |
miewam gorące dłonie i zawsze zimne usta.
|
|
 |
Wsiadam do pociągu gdziekolwiek mnie zabierze żałuję tylko że Ty mnie nie odbierzesz.
|
|
 |
WARIUJĘ, WARIUJĘ, WARIUJĘ,WARIUJĘ, WARIUJĘ, WARIUJĘ,WARIUJĘ, WARIUJĘ, WARIUJĘ,WARIUJĘ, WARIUJĘ, WARIUJĘ,WARIUJĘ, WARIUJĘ, WARIUJĘ,WARIUJĘ, WARIUJĘ, WARIUJĘ,WARIUJĘ, WARIUJĘ, WARIUJĘ. nie poleca, Grincher.
|
|
 |
Noc, plaża, szum pobliskiego morza, arkadia uczuć, kiedy jego zapach tak delikatnie drażnił mój przełyk, a jego dłoń swobodnie ściskała w sobie moją, nieco mniejszą. Swoboda myśli, łamane granice, parę szybszych oddechów, kolejna wymiana, na nowo czułam, że mam go tylko dla siebie, że pomimo tego jak wiele nas dzieli, mam go wciąż obok. / Endoftime.
|
|
 |
Momenty wyrwane jakby z kadru filmu, jego uśmiech zmieszany z promieniami porannego słońca, głos przeszywający na wskroś każdą z tysiąca myśli, słowa, gesty i te uczucia, które podobno podpierane z obu stron, mają szansę przetrwać dłużej, niż my sami. / Endoftime.
|
|
 |
Nie ma, że ktoś Ci dziś da do szczęścia bilet.
|
|
|
|