Pokazał mi przez chwilę czym jest namiętność, a potem odszedł. To jakby nauczyć dziecko pierwszych pięciu liter alfabetu i zostawić je z książką w rękach.
Odszedłeś z dość retorycznym pytaniem; Zastanów się, czy to ma sens. A ja milczałam. Ale to nie było tak, że mi nie zależało. Po prostu nie byłam na tyle silna, żeby powiedzieć; zostań, potrzebuję Cię.