 |
nie lubię, kiedy mnie boli, a ja nie potrafię określić gdzie.
|
|
 |
Ale od złych słów, które się usłyszało, nie można się uratować, choć tak bardzo by się chciało. Niby wszystko wraca do normy, pojednanie następuje, ale ponad tymi słowami, które się tymczasem zagnieżdżają głęboko, na dnie duszy. I czekają, by w odpowiedniej chwili powrócić i znów coś znaczyć, coś niszczyć, i powtarzać się tak długo, aż rozpadnie się wszystko, jak złudzenie.
|
|
 |
Spanie obok drugiej osoby, w odległości paru centymetrów to akt absolutnej ufności.
|
|
 |
Wspólne rzyganie, jak mało co, robi z ludzi wiernych przyjaciół.
|
|
 |
Wieczór, prawie noc. Najgorsza pora dnia przychodzi wlasnie wtedy, wlasnie wtedy zaczynamy rozmyslać nad sensem swojego życia, nad porażkami, sukcesami.
|
|
 |
Dziś to tylko parę dni z kalendarza
Do których nie wracamy, no cóż, tak się zdarza.
|
|
 |
Wiesz, mówiłem prawdę nie raz była bolesna
Przez tą moją szczerość wiele osób mnie skreśla.
|
|
 |
W końcu zniknie włoskie jedzenie i słodkie szampany
I będę śnił bez snów, jak przed narodzinami.
|
|
 |
Się porobiło już nie dzielimy razem ławki
choć kiedyś byliśmy jak szlugi z jednej paczki.
|
|
 |
Kilka kłótni, co stały się poważne dopiero w czasie ciszy po nich.
|
|
 |
'- Jaki On był?
- A płakałeś kiedyś, synu?
- Każdy chyba..
- Ja płakałam, gorzko płakałam, jak było mi źle, jak jemu nie było, nie miałam go, a chciałam, potrzebowałam. Wiedziałam od początku, że tylko jego.. i tylko z nim, wszystko. Z nim leżeć w słońcu, z nim wędrować, jak oglądać świat to jego oczami, mówić, to jego ustami... ale zniknął i nie miałam go, i sił też nie miałam, i łamałam się jak sucha gałąź. I rwałam włosy z głowy, myśląc, jak go zatrzymać, kiedy traciłam go z oczu. Potrzebowałam jego głosu, śmiechu, jego łez, bardziej niż on mnie całej... Myślisz, synu, że mi wstyd? Postawiłabym pomnik i zapisała to wszystko na nim, i klękałabym przed nim, do końca życia.
|
|
|
|