 |
To właśnie mój wymarzony związek. Nigdy nie chciałam żeby było zbyt łatwo, przecież miały być problemy i rozczarowania i łzy i całe noce spędzane na trudnych rozmowach. Wydawało mi się,że ból w związku jest naturalny, tak samo jak zazdrość czy pocałunek podczas rannego mijania się na schodach. Marzyłam o takim związku. Niezbyt prostym, pełnym niedopowiedzeń i niezrozumiałych gestów. Chciałam tego – śmiechu przez łzy, martwienia się o trzeciej nad ranem podczas gdy Ty zaliczasz gruby melanż, chciałam ciepłych słów schładzanych zimnymi gestami, godzin przerażanych w milczeniu ze wzrokiem uparcie utkwionym w sufit, wyciągania się z dna i rozbierania z emocji. Nie wiedziałam tylko,że to tak cholernie trudne, nie wyobrażałam sobie,że tak łatwo się upada a tak trudno jest powstać. Doświadczyłam przecież tyle bólu,że desperacką miłość klasyfikowałam jako schorzenie najlżejsze. Tak bardzo się myliłam. / nerv
|
|
 |
-kochanie jesteś zazdrosna? -nie. - kochanie jesteś zazdrosna? -nie. -kochanie jesteś zazdrosna? -już Ci powiedziałam, nie. -a dostanę buziaka? -NIECH CIE POCAŁUJE TA DZIWKA, KTÓRA LUBI TWÓJ STATUS NA FEJSIE.
|
|
 |
-w takiej krótkiej spódniczce na dyskotekę nie pójdziesz! -tato, ale ja już mam 18 lat! -gówno mnie to obchodzi Kamil, nie idziesz. :D
|
|
 |
wódka to nasz wróg, a wroga trzeba w mordę lać.
|
|
 |
piwo bezalkoholowe jest jak pornos w radiu.
|
|
 |
życie się udało, jeżeli w piątek wieczorem wychodzisz się zabawić i na wszelki wypadek bierzesz paszport.
|
|
 |
nie pij w czasie jazdy, za dużo się rozlewa.
|
|
 |
Nie, nie zaangażuję się. Może i obudzę się obok Ciebie rano,ale nie powitam Cię uśmiechem, poproszę tylko o wodę, pośpiesznie ubiorę się i bez cienia zażenowania wyjdę. Tak, możesz mnie kochać - owszem, zniszczy Cię to. Nie. nie jestem rozsądna. Nie, nie lubię niespodzianek. Nie, nie podobają mi się Twoje oczy - przecież nie są jego. Nie, nie będę chichotać z Twoich idiotycznych zartów. Tak, jestem zimna. Nie, nie zmienię tego. Nie, nie możesz mi ufać i nie, nie muszę Ci tego uargumentować. Nie, nie kocham życia, bo nie, wybacz,ale nie potrafię żyć. Tak, upadam i nie, nie potrzebuję pomocnej dłoni. Kurwa, zrozum,że nie warto. / nerv
|
|
 |
Jest specyficzny. Rozpierdolony emocjonalnie, i wciąż muszę wyciągać go z dnia, chociaż nie wiem po co, przecież za chwilę znów upada, a ja za nim rzecz jasna. I nie mogę go nauczyć,że warzywa w kanapkach kładzie się na samym wierzchu a cytrynę do herbaty wrzuca po zalaniu wrzątkiem. Wczoraj czułam,że jestem całym jego światem i schronem od codzienności, dziś wpędził mnie w świadomość bezsilności. Chcę go mieć a jednocześnie z powodu egoizmu boję się tego. Zaczynam dobrowolnie się niszczyć, tylko dla tego,żeby uchronić od zniszczenia jego. Chyba nie można upaść niżej. / nerv
|
|
 |
- co być zrobiła gdybym miał zmasakrowane pół twarzy, rzuciałabyś mnie? – zapytał jeszcze rozbawionym tonem. – to tak jakbym ja wpadła pod samochód i straciła nogę – zaczęłam poważnie. – byłbyś ze mną? – przez jego oczy nie przemknął nawet cień wątpliwości. – jasne,że tak. Nie mógłbym być takim chujem. – odpowiedział łagodnie. – własnie tak! Kurwa, nie mógłbyś być chujem,więc byłbyś ze mną. Nawet jeśli na początku byłoby to naturalne, to później zaczęłoby być obowiązkiem, nieprzyjemnym obowiązkiem. – spoglądał na mnie zaszokowany. Po chwili odezwał się słabym głosem – wiesz co właśnie sobie uświadomiłem? Że ja jestem taką osobą bez nogi, w przenośni oczywiście, jestem emocjonalnie bez nogi, jestem ciężarem, który Ty musisz znosić, i może teraz wydaję Ci się to naturalne,ale z czasem odczujesz zmęczenie… - zakończył pewniejszym siebie głosem. chciałabym żeby nie miał racji,ale to tak bardzo realne, tak bliskie, takie kurwa na wyciągnięcie ręki / nerv
|
|
|
|