 |
Często zdarza mi się płakać kiedy nikt nie patrzy. Często zdarza mi się krzyczeć do poduszki. Najczęściej jednak, zakładam maskę i nie pokazuję nikomu, że strach mnie przewyższa.
|
|
 |
żyję ze świadomością, że ten świat mnie raczej niszczy.
|
|
 |
dzień dobry, przed tobą kolejny chujowy dzień.
|
|
 |
Zadzwoń do mnie o najmniej odpowiedniej porze. Wtedy kiedy tak bardzo będę potrzebowała Twojego głosu. [ ciamciaa ♥ ]
|
|
 |
cholernie cierpię. przyznaję, że głównie z powodu nadziei pomieszanej ze ślepą wiarą
|
|
 |
fajnie, tylko że jakoś nie tknęła mnie ta twoja epicka miłość.
|
|
 |
- Ty jesteś takim aniołkiem w domu. - W domu tak. - Aha, to to jest twoje drugie oblicze. - Przykro mi, ale lepiej, że dowiedziałaś się prawdy od własnej córki niż od kogoś innego./ rozmowa z mamą
|
|
 |
|
[Cz.2] Po niecałej godzinie zobaczyłam Twoją postać podążającą w moim kierunku. Nie widziałam gniewu na Twojej twarzy, właściwie nie widziałam żadnych emocji. Kiedy podszedłeś do mnie rzuciłeś tylko "chodź do domu", a gdy zaprotestowałam przerzuciłeś mnie przez ramię i podążałeś w kierunku mieszkania. Dotarliśmy na miejsce, Ty postawiłeś mnie przed sobą, mogłam Ci się w końcu przyjrzeć. Patrzyłam w Twoje czekoladowe oczy i... No właśnie. Zobaczyłam w nich smutek, żal, strach. Spodziewałam się wybuchu gniewu i kolejnego wykładu o tym, że jestem dziewczyną i nie powinnam tak późno wychodzić z domu. Ty jednak po chwili milczenia wydusiłeś tylko "Nie rób tego więcej. Bałem się, że coś Ci się stanie", a ja najzwyczajniej w świecie nie potrafiłam Ci odpowiedzieć. Zatkało mnie, jakby ktoś odciął mi język, nie potrafiłam dobrać odpowiednich słów. I to może dlatego mimo tych kłótni dalej chce próbować? Poświęciłeś mi więcej uwagi niż ktokolwiek inny. [mamotobie]
|
|
 |
|
[Cz.1] Ile razy słyszałam z Twoich ust "przepraszam"? Ile razy ja wypowiadałam to słowo? Nie wiem, już dawno przestałam to liczyć. Pamiętasz jeszcze te wszystkie obietnice? Te słowa łamane po 10 minutach od wypowiedzenia ich, patrząc sobie nawzajem prosto w oczy. Zawsze gdy pokłóciliśmy się Ty wychodziłeś, nie ważne o której godzinie. Nigdy nie mogłam wtedy zmrużyć oczu, bałam się. Wracałeś poobijany, a ja z biegiem dni ilekroć wychodziłeś, coraz bardziej odchodziłam od zmysłów. Twój przyjaciel patrzył na moją bezsilność. Patrzył na to jak płakałam za każdym razem, gdy z wściekłości zatrzaskiwałeś drzwi od zewnątrz. Powtarzał mi "poradzi sobie", a ja byłam chyba jedyną osobą, która w to nie wierzyła. W końcu przy którejś z kolei kłótni to ja przekroczyłam próg drzwi. Wiedziałam, że to nie jest dobre posunięcie, że zapewne zdenerwowałam Cię jeszcze bardziej swoim zachowaniem. Jednak nie musiałam czekać długo na rezultaty mojego wybryku.
|
|
|
|