 |
sprawdzałam wszystkie pomieszczenia w domu kolegi, szukając przyjaciółki, która zniknęła mi z oczu. impreza rozkręcała się na dobre. coraz lepsza muzyka płynęła z głośników, z dołu słyszałam śmiechy i głosy znajomych. otworzyłam drzwi jednego z pokoi, nikogo. w następnym również. gdzie ona się podziała ? podeszłam do czwartych z kolei drzwi. były lekko uchylone. - Tu jes... - urwałam w pół słowa. tak była tam. siedziała okrakiem na moim chłopaku, czule wpijając się w jego usta. serce, które na moment stanęło, uderzało teraz dwadzieścia razy szybciej niż normalnie. zamknęłam usta i trzasnęłam drzwiami. pod powiekami czułam gorące łzy, które próbowały wydostać się na zewnątrz. obraz rozmazywał się coraz bardziej, a ja biegłam, byleby szybciej się stąd wydostać. dopadłam schodów. pokonałam kilka stopni kiedy poczułam ogromny ból w nodze. upadłam. nastała ciemność, a ostatnim co poczułam było uderzenie w głowę. /n
|
|
 |
a kiedy poczuję rosnącą pustkę. wspomnę Ciebie. śmiejące się oczy i ciepłe dłonie. głęboki głos i słodkie wyznania. silne ramiona i delikatne pocałunki. a na koniec dzień w którym zapytałeś czy chcę z Tobą być i dzień w którym odebrałeś mi sens życia. wspomnę i stracę wszystko jeszcze raz. / nieswiadomosc
|
|
 |
pamiętam jak budził mnie pocałunkiem, w ten cudowny sposób rozpoczynając kolejny wspaniały dzień. zawsze robił mi za słodką kawę i choć wiedział że nie jadam śniadań, przygotowywał coś smacznego. otulał mnie kocem gdy w jesienne wieczory drżałam z zimna. kupował czekoladę zawsze, gdy czuł że mam zły dzień. troskliwy i opiekuńczy, 24 na dobę. i kochał mnie. taką ciepłą i prawdziwą miłością. prawdziwą - ale nie wieczną. z czasem przestałam pić kawę, a on nie przyrządzał śniadań. ja nie marzłam, on nie kupował słodyczy. nadal był opiekuńczy i ciepły, ale inaczej. co raz mniej. aż w końcu coś się chyba skruszyło. ani cień dawnej czułości nie towarzyszył mu, gdy zostawiał mnie samą. samą z problemami, życiem i niespełnioną miłością. / nieswiadomosc
|
|
 |
jestem zmęczona byciem tą, którą chciałbyś żebym była.
|
|
 |
uduszę ją gołymi rękami albo urwę jej łeb. coś poetyckiego, zobaczy się.
|
|
 |
zmierzchało, kiedy dostrzegłam jakiś cień zmierzający w moją stronę. serce zakuło z nadziei. ale cień przemknął dalej. to nie On. / n
|
|
 |
domknęłam okno w maleńkiej szatni. trzęsąc się z zimna, przebrałam dżinsy na krótkie spodenki. biegiem ruszyłam na salę. trening zaczynał się za pięć minut.- Jak myślisz, w padnie dziś ktoś ciekawy ? - Pewnie nie.- odpowiedziałam przyjaciółce i zaczęłam rozgrzewkę. wzięłam się za rozciąganie.- Przyszli jego kumple. - Aha. - odpowiedziałam chłodno, starając się wygnać go z myśli. stanęłam prosto po czym powoli wyginając się do tyłu, zrobiłam mostek ze stania. rękami sięgając coraz bliżej nóg, skupiłam się na ćwiczeniu.- Ej.- usłyszałam głos przyjaciółki.- Czekaj. - Ale..- przerwała, bo właśnie oderwałam nogi od podłogi i wykonałam przerzut w tył, podwójną gwiazdę, całość kończąc nie byle jakim szpagatem. odwróciłam się w jej stronę. z dziwną miną stała kilka metrów dalej.- No co ?- zapytałam a ona oczami wskazała wejście. spojrzałam w tamtą stronę. stał w drzwiach wpatrując się we mnie z zachwytem. przełknęłam łzy, nie przerywając ćwiczeń. pozwoliłam, by przyjrzał się temu co stracił./n
|
|
 |
bez niego jestem nikim. niczym. chodzącą kukłą poniewieraną przez życie. wydarzenia które mają miejsce obok mnie, skutecznie blokują dostęp do rzeczywistości. wszystko co robię jest bezsensowne. nie jestem już sobą. wypełniająca mnie tęsknota za nim, stworzyła coś, czym teraz chyba jestem. pustą postacią wypraną z emocji. / nieswiadomosc
|
|
 |
Często wspaniały przyjaciel staje się największym wrogiem
|
|
 |
dziewczyna ze złamanym sercem jest zdolna do wszystkiego. od żałosnego błagania Go o powrót, do zabójstwa, więc dwa razy się zastanów nim spróbujesz poderwać mojego chłopaka. / nieswiadomosc
|
|
 |
Samotnosc doskwiera gorzej niz upal
|
|
|
|