 |
|
Wyszłam cicho po kawę i przez całą drogę płakałam.
|
|
 |
|
Uważasz, że dorosła staniesz się gdy bez obaw przejdziesz przez centrum miasta pół naga i z fajką w ręce?
|
|
 |
|
Ktoś mi powiedział, że nocami włóczysz się ulicami,
siadasz na ławce, chowasz twarz w dłoniach i zawstydzasz gwiazdy.
|
|
 |
|
Warszawa. Wstałem. Z łóżka. Podłoga. Kapeć. Ona. Ja na niej. Ona na mnie. Nogami. Śpiącymi, splątanymi. Wczoraj. Dziś - sam. Staję na nogach. Swoich.
|
|
 |
|
Myślisz, że sobie radzisz.
I nagle ktoś napierdala Ci przeszłością po plecach.
|
|
 |
|
Żebyś zniknął. Żebyś się ulotnił. Żeby Cię nie było w głowie.
Potrzebowałam na to trzysta sześćdziesiąt dni.
Trzysta sześćdziesiąt dni życia wspomnieniami, które podlewałam łzami.
Skończyło się. Nie ma nas. Nie ma Cię. Od teraz tylko JA.
|
|
 |
|
Boisz się, że kiedyś będziesz biło nad urodzinowym tortem
tragicznie pełnym świeczek i pomyślisz, że twój czas minął,
a ty nic nie przeżyłeś? Żadnej prawdziwej arytmii,
żadnej romantycznej długotrwałej tachykardii
albo chociaż migotania przedsionków? Tego się lękasz serce?
|
|
 |
|
Palce wskazujące obu rąk dwa razy pod obojczyk,
potem dwa razy w kierunku rozmówcy. „Kocham Cię”.
To takie proste.
|
|
 |
|
Padał śnieg, ludzie ofiarowywali sobie pocałunki, w kieliszkach przelewała się wódka, a powietrzu pachniało szczęśliwą rodzinną atmosferą i cynamonem.
|
|
 |
|
Może napilibyśmy się mroźnym popołudniem kawy otuleni w purpurowy koc słuchając urywających się siorbnięć i zmiennego śmiechu moich i twoich strun głosowych?
|
|
 |
|
Ile razy zasypiałaś na cudzym ramieniu z myślą:
Boże, daj by wrócił?
|
|
 |
|
Zaniki świadomości to najlepsze momenty w naszym życiu.
Te chwile, gdy nie wiesz, czy to dzieje się naprawdę,
czy znów się śni, czy to spełniają się marzenia i boisz się otworzyć oczy
w obawie przed powrotem rzeczywistości.
|
|
|
|