 |
Gdzie podziali się ludzie, którzy mówili, że mamy się nigdy nie poddawać?
|
|
 |
Lepiej wpadnij, polej, zapijemy smutek.
|
|
 |
Pisz do mnie czasem, bo umieram.
|
|
 |
Zazdrość to cień miłości. Im większa miłość, tym dłuższy cień.
|
|
 |
Najlepsza przyjaciółka staje się zwykłą znajomą, a największa miłość życia zwykłym frajerem.
|
|
 |
Wyższa liga, jej ciało mógł mieć jedynie w myślach. ♥
|
|
 |
Za jakieś osiemdziesiąt lat wiem, że wrócisz. Choćby na mój pogrzeb, ale wrócisz.
|
|
 |
Trochę za długo zwlekałeś, pokochałam inne oczy.
|
|
 |
Nie zależy mi, bo dał mi milion powodów, by tak było.
|
|
 |
Zniknęło szczęście, a może nigdy go nie było.
|
|
 |
(2) Kolejny nieopanowany potok łez. 'I czego ryczysz, przecież jest okej.' Gówno prawda. Nie jest okej. Ale przecież nikomu nie powiem, bo po co. Mają swoje problemy. A moje? Przecież już dawno wszystko ogarnięte. Chuja prawda. Nic nie jest ogarnięte. Z każdym dniem wszystko coraz bardziej się sypie, wszystko ucieka mi z rąk. Nie mam nic, nie mam nic prócz kilku niezgrabnie skreślonych słów, prócz myśli. Znów zadaję sobie pytanie, dlaczego. Co mam zrobić z tą pustką w sobie? Jak mam wszystko naprawić? Jak mam coś zbudować gdy przeszkadza mi przeszłość. Moja przeszłość boli, jest niewygodna, jak chodzenie w za małych butach. Każdą chwilę z przeszłości zamykam w kroplach łez. Ale one wcale nie znikają, powracają co wieczór. Zasypiam. I znów to samo. / zamillczkurwa
|
|
 |
(1)Otwieram oczy jak co rano, taki odruch, bo najchętniej bym tego nie robiła. Nie muszę sprawdzać która godzina, pewnie coś koło 9 albo 10, nie ważne, i tak nie ważne o której wstanę będzie źle, a bynajmniej moja mama może wiele na ten temat powiedzieć. Przecieram jak zawsze twarz, to nic nie daje. Nadal brak mi sił żeby wstać. Powinnam być wypoczęta prawda? A mnie męczy już wstawanie. Nie mam pracy ani szkoły, po prostu wstanę bez napiętego grafiku. Ubiorę się w cokolwiek, zjem cokolwiek albo i nie i wypiję cokolwiek. Odpękam domowe obowiązki i koniec. Cały plan dnia wykonany do południa. Godzina 13 a ja marzę o powrocie do łóżka. Ale zamiast tego naklejam sztuczny uśmiech na twarz, poprawię włosy i mogę wyjść. Nie mam konkretnego celu, i tak wyląduje w tym samym miejscu. Wracam. Mogę ściągnąć sztuczny uśmiech, jeszcze tylko chwilę poudaję na fejsie, że jest okej, bo przecież to takie normalne. 23 to dobry czas na prysznic. Znów płacze. Przebiorę się w dres, zwinę w kulkę pod kołdrą.
|
|
|
|