|
Przeznaczenie jest ogniwem a serce nie sługa
Czasami dwie różne połowy pasują jak ulał
|
|
|
Ona jest piękna, on jest jak bestia
Niebo i piekło, piękna i bestia
|
|
|
Gdzie się podziało to co łączy dwoje ludzi
Coraz więcej z nas samotnie co rano się budzi
Niegdyś na do widzenia buzi, teraz do buzi
Dużych nie szanują mali , małych nie szanują duzi
|
|
|
Gdzie się podziały pary kochające siebie za nic
Teraz bezinteresownie ktoś Cię może tylko zranić
|
|
|
sam byłem rano, mogłem skumać tamtej nocy nie powiedziała dobranoc
|
|
|
z nim nie było tych problemów byliśmy jak małe dzieci, ja się bałam o to, że spierdoli mi stąd po raz trzeci, ale przecież mnie kocha, to miłość na zawsze - kurwa byłam głupia jak tak teraz na to patrze
|
|
|
siedziałeś w barze jak co weekend, chlałeś, niedługo chyba tam zamieszkasz na stałe i gdy przez gardło spłynął znowu kieliszek, chciałeś wykręcić jej numer i ją usłyszeć
|
|
|
czasem myślę gdzie jest kres tej ludzkiej głupoty? budować na niewiedzy coś, zajebisty motyw
|
|
|
otwieramy wódkę, rozpalamy lufkę, która jest godzina, ja nie patrzę na wskazówkę, kocham tą miejscówkę, nie sprzedam za gotówkę
|
|
|
przekreślaj mnie i znikaj, to nie wpływa już na nic, uświadomiłam sobie, że nie ma przede mną granic
|
|
|
znów trzyma mnie poduszka zaśliniona w dodatku, zwalam się z łóżka, nieogar jak chuj, sam wiesz jak jest bratku, to samo masz co rano
|
|
|
jakby się dobrze nad tym zastanowić to wszedłem trochę więcej niż dwa razy do tej samej wody, choć pamiętam swojego pierwszego jointa na ławce w parku, ale zakręcił mnie, kurde dzisiaj to już tak nie wygląda, ale wtedy było pięknie i myślałem, że śnie
|
|
|
|