 |
|
Przyglądając się sobie w skupieniu, wściekle podniosła pięść i rozbiła szklaną taflę. Lustro rozsypało się na miliony kawałków. Nie mogła na siebie patrzeć. Nie potrafiła znieść widoku tej osoby, którą się stała. Oparta o ścianę, bezwładnie osunęła się na podłogę i ukryła twarz w dłoniach. Zaczęła płakać jak te wszystkie dziewczyny na filmach, które porzucił chłopak. Ale nie. Jej problem był tysiąc, ba! milion razy poważniejszy. Ona to wiedziała. A tym momencie jedyne co czuła to bezsilność. Bezsilność wobec problemów, ludzi, całego cholernego świata. Łzy skapywały jedna po drugiej na zimną posadzkę. A ona tak skulona siedziała i drżała. Tak samo jak jej dusza. Czuła, że powoli zaczynała tą swoją duszę tracić. Jedynym jej marzeniem na chwilę obecną było podbiegnięcie do matki jak to robiła w wieku lat 5 i rzucenie się jej w ramiona. Matczyne ręce imitowały mur, który odgradza od wszystkiego, co złe.
|
|
 |
|
- Wypuściłam szczęście. - Jak to wypuściłaś szczęście? - Nie zdołałam go złapać, bo było trochę za ciężkie. - A jak wyglądało? - Miało z metr dziewięćdziesiąt i niebieskie oczy.
|
|
 |
|
Chcę pamiętać każde to niespełnione marzenie, które odeszło jak bańka mydlana. Nad którym wypłakałam cały ocean łez. Dlaczego? Żeby nie zapomnieć jak wiele już czasu straciłam zapatrzona w przeszłość.
|
|
 |
|
Rozmawiałam z przyjaciółką. W pewnej chwili kompletnie odleciałam, znalazłam się w zupełnie innym miejscu. Kontakt z rzeczywistością, odzyskałam dopiero, gdy przyjaciółka zaczęła mi machać ręką przed oczami. - Co z tobą? Słuchasz mnie w ogóle? - spojrzałam na nią i poczułam, że moje oczy stają się szkliste. - Kocham Go, tak cholernie Go kocham, a wiesz co jest najgorsze? Że to wszystko jest bez znaczenia.
|
|
 |
|
- jak myślisz , ile litrów łez mogę jeszcze wylać? - przez Niego ? miliony.
|
|
 |
|
Obrabiasz mi dupę , bo zazdrościsz ? Skarbie, jakaś niedojebana jesteś czy jak ?
|
|
 |
|
Czas zabiera nam wszystko, nawet nasze myśli.
|
|
 |
|
z bólem odpisywałam mu na każdą kolejną wiadomość. zakochiwałam się, pomimo tego jak się przed tym broniłam.
|
|
 |
|
tego dnia zajmowałeś się trzyletnią siostrzenicą. była słodka, miała twoje oczy i uśmiech. widać było, że mała Cię uwielbia. zresztą, jak niejedna laska w tym kraju. nie wiedziałam, że masz aż takie podejście do dzieci. nie powiem, świetnie się bawiłam. gdy ta twoja słodka księżniczka odjeżdżała do domu, podeszła do mnie, przytuliła się i powiedziała:
- kocham cie, wies cłowieku?. uśmiechnęłam się, biorąc małą na ręce
- ja też cię kocham skarbie,gdy już pojechała, objąłeś mnie w pasie, mrucząc
- a ja cie kocham najbaldziej na świecie, wies cłowieku? i jest cłowiek tylko mój.
|
|
 |
|
Odszedłeś krzycząc że nigdy nie wrócisz. Zapłakana siedziałam w domu . W szkole nie było mnie cały tydzień bo nie potrafiłam się pozbierać. Kiedy w poniedziałek wychodziłam do szkoły za furtką po drugiej stronie stałeś Ty z bukietem róż który omal nie zasłonił Ci twarzy. Udałam że Cię nie widzę chodź serce omal mi nie wyskoczyło . Szedłeś za mną do samej szkoły na boisku złapałeś za rękę i powiedziałeś że przepraszasz że chodź krzyczałeś że nigdy nie wrócisz, wróciłeś. Ludzie zaczęli klaskać i słać uśmiechy w naszą stronę. Usłyszałam tylko jakiś głos zza pleców.
- " No wybacz mu, on Cię naprawdę kocha !
|
|
 |
|
zauroczenie Tobą przeistoczyło się nagle w kurewsko silną miłość .
|
|
 |
|
złam przez osiedle z kumpelą i Jej znajomymi. nigdy ich nie lubiłeś. śmiejąc się i żartując nagle zauważyłam jak idziesz z kumplami - jak zwykle sporą ekipą. zatrzymaliście się, Ty wyrzuciłeś fajke, rozcierając ją nogą na asfalcie. spojrzałeś wrogo na kolesi koło mnie. 'miałaś być w domu' - burknąłeś. ' może najpierw cześć kochanie' - podeszłam , całując Cię. miałeś wredną minę, byłeś zły , że szłam z tamtymi. objąłeś mnie w pasie, wkładając rękę do tylnej kieszeni baggyów, pytając : ' idziesz z Nami ?'. po spojrzeniach chłopaków widziałam , że jednak powinnam pójść. ' pewnie ' - odparłam, żegnając się z tamtymi. lubiłam , gdy dawałeś innym do zrozumienia , że jestem tylko Twoja .
|
|
|
|